poniedziałek, 14 października 2013

Cz.10 +wyjaśnienia

No więc tak; nie dodawałam nic, ponieważ zawiesiłam bloga. Ale pomimo tego, parę osób domagało się dokończenia opowiadania. No i tak też zrobię. Mam już pomysł na zakończenie, tylko muszę to napisać, a dodam... nie wiem kiedy, bo teraz tyle nauki, że się z innymi rzeczami nie wyrabiam, ale dawno nic nie pisałam, więc to mnie chyba zmotywuję. A tak poza tym zastanawiam się nad założeniem zupełnie nowego, innego bloga. Nie wiem o kim będzie, prawdopodobnie Niall albo Harry, ponieważ ich najbardziej umiem opisywać i mam o nich różne wyobrażenia. Ale muszę się jeszcze zastanowić, więc nic nie jest pewne. A jakie wy macie o tym zdanie? ;* Czekam, przepraszam i mam nadzieję, że zostawicie jakieś komentarze :3
________________________________________________


Zamrugałam oczami. To nie może być prawda! Lecz niestety, oni nadal tam stali.
-Ładna komórka. Chętnie się nią zaopiekuję. –Powiedział wyższy z nich, po czym wyrwał ją z moich rąk. –Kanapki też mogą być. –Wziął również prowiant.
-A teraz… zajmiemy się Wami. –Powiedział drugi, po czym obydwoje wyjęli pistolety i przyłożyli do naszych skroni.
-Zostaw mnie! –Warknął Niall i próbował mu się wyrwać, niestety bez skutku. Dostał z pięści w twarz od niższego. Ten wyższy cały czas celował w moje czoło.
-I lepiej nie próbuj już nam się wymykać, bo Tom może w każdej chwili nacisnąć spust. Chyba nie chcesz, żeby ta Twoja panienka zdechła w takich okolicznościach? –Marcus uśmiechnął się złośliwie, a Niall zaklął pod nosem. W tym momencie dostał kopniaka w czułe miejsce, po czym cicho jęknął. Marcus powtórzył czynność.
-Nie lubię, gdy ktoś przeklina w mojej obecności.
Dopiero wtedy zauważyłam, że po moich policzkach spływają łzy. Ale nie przejęłam się tym. Niech się dzieje, co chce i tak prawdopodobnie dzisiaj umrę.
-Ooo, widzę, że naszej damie się smutno zrobiło? To chyba Twoja wina.- Niższy spojrzał na Nialla. Teraz w zasadzie wszyscy na niego patrzyliśmy. W pewnym momencie Marcus odwrócił się do Toma i zaczął coś do niego szeptać. Ja spojrzałam na blondyna i zauważyłam, że szepnął „przepraszam”. Nie odpowiedziałam nic, tylko spuściłam wzrok. To nie tak, że jestem na niego zła. Wiem, że to nie jego wina, chciał tylko ratować brata, a także zrozumiałam, że nie jest takim potworem, żeby sprzedać mnie do agencji tych dwóch skurwysynów. Poddałam się. Pozwoliłam, żeby opadły mi wcześniej napięte ręce i już nie dbałam o to, żeby się nie przewrócić. Mnie już to nie obchodzi. Jestem gotowa na śmierć. Ważne, że w tym momencie jest przy mnie ktoś, na kim mi zależy. Ktoś, kogo kocham.
-Teraz chodźcie z nami. –Wyższy złapał mnie za ramię i szarpnął przed siebie. Pozwoliłam na to. Niall zresztą też. Obydwoje posłusznie ruszyliśmy w stronę dużego parkingu, na którym stał tylko jeden samochód. Czarne BMW z przyciemnianymi szybami i złotymi felgami. Wyglądało imponująco. Kiedy doszliśmy do pojazdu, związali nam ręce po czym wrzucili na tylne siedzenie. Marcus zasiadł za kierownicą, Tom koło niego, po czym ruszyliśmy z piskiem. Szyby były ciemne, a na dodatek na dworze panował mrok, więc nic nie widziałam. Spojrzałam, więc na blondyna. On, jakby był w swoim świecie. Spoglądał, gdzieś w dal. Ja zabrałam się za skubanie mojej bluzki. Kiedy zrobiłam w niej dziurę, z powodu braku zajęć, ponownie popatrzyłam na Nialla. Tym razem on również spoglądał w moje oczy. Złapaliśmy się za ręce i patrząc sobie w oczy jechaliśmy jeszcze parę minut, póki nie zasnęłam.

*****
Obudziłam się w jakimś wilgotnym pomieszczeniu. Pachniało tam jak w śmietniku, ale było dosyć wygodnie. Nie wiedziałam jak tam się znalazłam, ale to nie było teraz istotne. Zostałam uprowadzona. Po raz pierwszy w życiu. Teraz wiem, jak czują się nastolatki z tych wszystkich programów, z których naśmiewałam się z moim bratem. Coś ukuło mnie w tyłek. Spojrzałam, na czym spałam. Okazało się, że było to siano. Usiadłam na nim, po czym rozglądnęłam się dookoła. Na przeciwko mnie spał Niall. Również na sianie. Podeszłam po cichu i usiadłam na ziemi. Był taki słodki. Kąciki jego ust, były lekko uniesione, przez co wydawało się, że się do mnie uśmiecha. Ręce miał pod głową, a fryzura, nawet podczas snu, była idealna. W pewnym momencie spojrzałam na jego klatkę. Unosiła się w górę, po czym opadała. Jego koszulka, była lekko podwinięta, przez co mogłam popatrzeć na 1\4 jego mięśni. Były boskie. Chciałam go dotknąć, ale wiedziałam, że może się obudzić. Siedziałam, więc tak, podparłam się rękoma i patrzyłam jak śpi blondynek. Po chwili zaczęłam cicho śpiewać. Był to jakiś spokojny kawałek, który kiedyś usłyszałam w radiu. Opowiadał o trudnej miłości. Kiedy skończyłam zamknęłam oczy i pomyślałam o Niallu. Nigdy wcześniej nie spotkałam kogoś takiego… nie wiem jak to określić. Nagle promyk słońca przebił się przez jakąś szparę w suficie. Padał prosto na twarz Nialla, przez co na policzkach ciągnęło się parę cieni jego rzęs. Uśmiechnęłam się.
-Wydostaniemy się stąd. Obiecuję ci. –Powiedział nagle.
Zrobiłam głupią minę. Nie wiedziałam, że już nie śpi. Czy słyszał jak śpiewam?
-Tak. Śliczny głos. –Jakby czytał w moich myślach.
Cały czas miał zamknięte oczy, ale przekręcił głowę. Nastała niezręczna cisza. ‘Powiedz coś, proszę.’ –Myślałam. Ale nic mądrego nie przychodziło mi na myśl. Przynajmniej w obecnej sytuacji. Niall chyba, to wyczuł, ponieważ pozwolił, żebym w końcu ujrzała błękit jego oczu.
-To już nie potrwa długo. I przepraszam jeszcze raz. To moja wina. Gdyby nie moja głupota, nie było by Cię tu. –Ujął moją twarz w swoje gładkie, ale brudne ręce. –I pamiętaj. Nigdy bym Cię nigdzie nie sprzedał. Zależy mi na Tobie i pobiłbym każdego, kto choćby spróbował zrobić ci krzywdę. Ale niestety, teraz jestem bezradny.
Chciałam mu odpowiedzieć,
-Gołąbki już wstały? –W drzwiach nagle stanął Tom.
Gwałtownie odsunęłam się od niebieskookiego i przybrałam poważną minę. Zaczęłam przyglądać się porywaczowi. Miał z dwa metry, wyglądał jak koszykarz. Był opalony i łysy. Cały czas nosił ze sobą czarne okulary, a w kieszeni pistolet.
-Niestety, ale już się nie po migdalicie, bo my nie nagrywamy porno. Raczej jakiś film gangsterski. –Uśmiechnął się złośliwie. –Chociaż… przyznam rację Marcusowi. Laska, jest spoko.
Niall gwałtownie usiadł.
-Co? Przestraszyłeś się? –Tom podszedł bliżej i zwrócił się do mnie- Widzisz, mała, Twoja ucieczka na nic się nie przydała, bo i tak znajdziesz się wśród tych innych dziwek. A Twoim kochasiem też się zajmiemy…
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Porywacz odwrócił się, powiedział, że zaraz wróci, po czym poszedł otworzyć drzwi. Niall szybko mnie przytulił.

-Przepraszam. Obiecywałem sobie, że póki tu jesteś, będę Cię bronił, ale oszukałem i Ciebie i siebie. Jestem głupi. I… -W tym momencie usłyszeliśmy za drzwiami jakieś krzyki, a po chwili trzask i łomot. Spojrzeliśmy na siebie. Chciałam zapytać blondyna, co to może być, ale nie zdążyłam, ponieważ w tym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły, a w progu stanął Liam.



środa, 14 sierpnia 2013

Cz.9

Tą część chciałabym zadedykować Angelice Sos., po której nie spodziewałabym się, że będzie czytać te moje bazgroły ♥
__________________________________________________________

___ Zamrugałam oczami. To niemożliwe.
- Liam? Jak ty się tu...?
Natychmiast podbiegłam do krzaków.
-Niall!? -Krzyczałam.
Rozchyliłam gałęzie i zobaczyłam niebieskookiego. Jego twarz była cała we krwi.
-Co ci się stało? Niall, słyszysz mnie?
-Susan? -Blondyn otworzył oczy.
-Tak, to ja. -Szepnęłam, po czym objęłam rękoma jego głowę i przytuliłam do piersi.
-Dlaczego tu przyszłaś? -Spojrzał w moje oczy.
-Bo... później ci powiem.
-Nie. Teraz, proszę.
-Bo... Bo ja Cię kocham. -Serce zaczęło mi szybciej bić.
Spojrzałam na Nialla wyczekująco. Ale on nic nie odpowiedział. Podniósł rękę, położył na mojej szyi i przyciągnął do siebie. Po chwili poczułam jak jego rozgrzane wargi stykają się z moimi. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Chciałam, żeby to trwało wiecznie. Po paru parunastu sekundach rozłączyliśmy usta. Zrozumiałam wtedy, że to był nasz pierwszy prawdziwy pocałunek. Te poprzednie były wymuszone, wynikały one z naszego pożądania, a nie miłości. A teraz obydwoje tego chcieliśmy. I w moim sercu pojawiła się iskierka nadziei, że on też może coś do mnie czuć. Odsunęłam twarz od jego, ale nadal byłam nad nim pochylona. Niall uśmiechnął się. Odpowiedziałam mu tym samym, ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy i pojawiła się raczej... troska.
-Co ci się stało? - Powiedział, dotykając mojej poranionej twarzy.
-Nic takiego. Po prostu drzewa na mnie napadały jak Cię szukałam. A co z Tobą?
-No... Chodziłem po lesie, byłem strasznie zły i kopałem w co popada. W pewnym momencie ktoś zakrył moje oczy rękoma, a potem kopnął... w jaja. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem Toma i Marcusa. Potem któryś z nich, uderzył mnie pięścią w twarz. Zemdlałem chwilę później, ale czułem jeszcze jak mnie kopali.
-Jeju, to musiało być okropne. -Poczułam jak po moim policzku spływa gorąca łza. Niall widocznie zauważył to, bo pocałował mnie w czoło i otarł ją. Przytuliliśmy się, a następnie zapytałam:
-Możesz wstać?
-Nie wiem. -Podniósł się powoli, po czym zrobił chwiejny krok w moją stronę.
-Nie jest aż tak źle, ale będę musiała Cię trzymać. -Zakomunikowałam, po czym złapałam go pod rękę. Ruszyliśmy powoli, ale czułam, że po 10 minutach przyśpieszyliśmy.
-Masz coś do jedzenia? Strasznie burczy mi w brzuchu. -Zapytał po jakimś czasie blondyn.
-Pewnie. Zapomniałam o tym. -Odpowiedziałam, po czym zdjęłam plecak i schyliłam się w celu wyjęcia prowiantu.
Przebierając wśród wziętych ze sobą rzeczy, przypomniałam sobie, jak bardzo denerwowałam się przed wyjściem z domu. Jak spanikowałam, gdy dowiedziałam się, że Nialla nie ma u Liama. Jak nawrzeszczałam na Paula... No właśnie, chyba będę musiała go przeprosić. To jego wina, ale za bardzo mnie poniosło... Chociaż w zasadzie, byłam taka roztrzęsiona, taka zła, że nawet nie panowałam nad tym co mówię. Mam nadzieję, że Paul to zrozumie. No właśnie! Miałam zadzwonić do mamy, kiedy znajdę Nialla! Zaczęłam macać moje rzeczy w poszukiwaniu telefonu. Trafiłam na coś miękkiego. Aha, kanapki! Położyłam je koło plecaka, po czym wróciłam do poszukiwań. W końcu złapałam coś małego i twardego. Wyjęłam komórkę, zapięłam plecak i założyłam go na siebie. Gdy już wygodnie leżał na moich plecach, schyliłam się po wyjęte rzeczy i odwróciłam do Nialla. Lecz on nie był sam. Koło niego stali Tom i Marcus.
_______________________________________________________


Jeżeli rozdział jest krótki, to przepraszam, ale mądra ja zapomniałam hasła do laptopa, na którym wszystko pisałam i dlatego musiałam bazgrać w zeszycie. No i wyszły mi 4 strony, ale tutaj to niestety nie zawsze jest mniej :C



I pamiętajcie! Czytasz= komentujesz!


wtorek, 6 sierpnia 2013

Cz. 8

Wbiegłam do domu, jakby się paliło. A zresztą po połowie była to prawda, bo policzki aż mi płonęły.
-Co jest z Niallem? Co się stało? –Wykrzyczałam, gdy tylko zobaczyłam zdziwionego Paula.
-Nic. Po prostu już tu nie mieszka. –Odpowiedział spokojnie.
-Jak to? Wyrzuciłeś go z domu? Ty głupku!
-Odnoś się z szacunkiem do starszych. Co się stało? –Zapytała mama, stojąc w progu.
-Paul wyrzucił, Nialla z domu! –Krzyknęłam, po czym rzuciłam się na ziemię i ukrywając twarz w dłoniach, rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Spokojnie Susan… Ty naprawdę to zrobiłeś? –Zwróciła się do Paula.
-No? Zasłużył sobie.
-Ale ja go kocham! –Wykrzyknęłam z znienacka.
Mama i Paul zamilkli. Dopiero teraz dotarło to do mnie. Zakochałam się w nim, już wtedy, na dworcu. I do dzisiaj nie dopuszczałam do siebie prawdy. Ale tak jest. Kocham Nialla, a teraz jemu grozi niebezpieczeństwo i muszę mu pomóc.
-To, czemu nie powiedziałaś tego wcześniej? Kiedy do niego jechałem? –Zapytał ze złością Paul.
-Bo myślałam, że ty tylko z nim porozmawiasz, wytłumaczysz!
-Ojeju, z Wami to same problemy... I co teraz zrobimy?
-Trzeba do niego zadzownić.
-Ode mnie nie odbierze. Ty dzwoń. –Paul spojrzał na mnie.
Bez wahania wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wybrałam numer blondyna. Każdy sygnał powodował, że moje serce biło jeszcze szybciej, niemal je słyszałam.
-Nie odbiera. –Szepnęłam z rezygnacją.
Mama przytuliła mnie, a po 5 minutach, zadzwoniłam jeszcze raz. Niestety, bez skutku. Kiedy mama i Paul zastanawiali się nad innymi rozwiązaniami, ja z nadzieją przeglądałam kontakty w telefonie, jakbym liczyła na cud. W pewnym momencie zatrzymałam się na jedym z nich. Liam. Jest to przyjaciel Nialla, którego blondynek przedstawił mi parę dni temu. Jest bardzo miły, od razu go polubiłam. Ale czy niebieskooki mógłby się u niego schronić? Wraz z pojawieniem się nowej opcji, powróciła nadzieja. Bez zastanowienia nacisnęłam „zieloną słuchawkę”. Po raz pierwszy tego dnia, ktoś odebrał ode mnie telefon.
-Halo?
-Liam?
-Tak. Fajnie, że dzwonisz Susan.
-Dla mnie nie tak fajnie...
-A co się stało?
-Niall zaginął. Może jest u Ciebie?
-Niestety nie... A czemu...?
-Przepraszam Liam, ale teraz nie mam czasu na wyjaśnienia. Zadzwonię później.
-Ok. To pa.
-No pa.
Powoli opuściłam rękę.
-Idę po niego.
Mama gwałtownie odwróciła się w moją stronę.
-Nie pozwalam ci. To zbyt niebezpieczne.
Ehhh… znów ten „matczyny instynkt”…
-Mamo, ale nie ma innego rozwiązania. Tylko ja mogę go przekonać do powrotu.
-Ale…
-Posłuchaj jej. –Odezwał się Paul. –Ma rację.
-A jak coś ci się stanie?
-Mamo, dam radę. Zresztą powinnaś się liczyć z tym, że nawet, jeżeli teraz mi nie pozwolisz, to ja, bez Twojego pozwolenia, za jakiś czas pójdę go szukać.
-Jeju… No dobrze, ale jeżeli nie wrócisz po 2 godzinach, Paul jedzie Cię szukać. I pamiętaj, żeby zadzwonić, jak go znajdziesz!
-Dobra.
Po pożegnaniu z mamą, spakowałam plecak, do którego włożyłam komórkę, wodę, jedzenie i pieniądze, po czym ruszyłam w stronę lasu.
Kiedy wychodziłam, była 19.47. Skierowałam się na ścieżkę, po której ok. półtora godziny temu biegł Niall. Rozglądałam się uważnie na wszystkie strony, czasem nawoływałam jego imię, ale odpowiadało mi jedynie echo. Po pół godzinie zatrzymałam się, strasznie chciało mi się pić i usłyszałam jakiś szelest zza krzaków. Serce zaczęło mi walić jak młot, a ja zrobiłam krok do tyłu. Na szczęście, po chwili okazało się, że to tylko sarna. Ogólnie, spotkałam tam dużo zwierząt: sowę, jelenia, wiewiórki, węże, dzięcioły, a nawet gdzieś w oddali dostrzegłam lisa. Niestety, były też złe strony mojej wyprawy. Mądra ja, nie przebrałam spodni na długie i miałam całe pokaleczone nogi. Komary tak mnie pogryzły, że były całe opuchnięte, a w dodatku, co jakiś czas potykałam się o wystające z ziemi korzenie, kułam się pokrzywami i co najgorsze: wchodziłam w jakieś krzaki, tak, że podrapałam sobie całe nogi, a po pewnym czasie były całe w krwi. Ręce były w takim samym stanie. Tak, więc, z bólem, który był tak straszny, że nawet już go nie czułam, coraz bardziej zagłębiałam się w otchłaniach lasu. Nagle, kiedy zaczęło się ściemniać, przyśpieszyłam kroku i byłam bardziej nerwowa. Traciłam już nadzieję na odnalezienie Nialla. Pewnie uciekł gdzieś daleko, tak, że już nigdy go nie zobaczę i za miesiąc obydwoje o sobie zapomnimy. Przez te głupie rozmyślania, wpadłam w gałąź, dzięki czemu leciała mi krew również z nosa i wargi. Tak, więc cała we krwi, oraz ze spuchniętymi od płaczu oczami, resztką sił przeszłam parę metrów. ‘Już go nie znajdę. To koniec.’ Pomyślałam z rozpaczą, po czym odwróciłam się, w celu powrotu do domu. Nagle usłyszałam ciche jęknięcie. Powoli odwróciłam głowę. Zza krzaków wystawała blond czupryna.



wtorek, 16 lipca 2013

cz.7

Kiedy w końcu wyszłyśmy z samolotu, zauważyłam stojącego przede mną mężczyznę. Był opalony, miał na sobie ciemne okulary i niebieską koszulę z krótkim rękawem, oraz dżinsy do kolan. Miał poważną minę, raczej nie był zadowolony z tego, że tu jest.
-Susan, poznaj Paula. –Powiedziała mama wskazując na owego mężczyznę. Uśmiechnął się lekko i wyciągnął do mnie dłoń. Niepewnie na niego spojrzałam i podałam mu swoją. Tak mocno ścisnął moją rękę, że gdy tylko na nią spojrzałam, była cała czerwona i piekła.
-Jak to się stało, że tu jesteście? Czy nie mieliście być jeszcze trzy dni na Florydzie?
-Mieliśmy, ale okazało się, że mają tam okropny klimat. Padało cały dzień, więc zdecydowaliśmy, że wrócimy. Kiedy mieliśmy wychodzić z lotniska, zobaczyłam Ciebie i krzyczałam, ale mnie nie usłyszałaś, więc pobiegłam za Tobą. A może lepiej ty powiedz jak się tu znalazłaś? –Powiedziała mama, już lekko karcącym głosem.
-No, bo… Niall. –Odezwałam się cicho.
-Co on zrobił? –Paul odezwał się po raz pierwszy.
-On… chciał mnie zgwałcić. Ale to parę dni temu, a dzisiaj, kiedy mieliśmy iść na plażę przyszedł do niego sms. Pomyślałam, że to wiadomość od Paula, więc otworzyłam ją. Ale…to było od Toma, jednego z dwóch bandytów, którzy chcą żeby Niall spłacił im dług, bo pożyczył parę miesięcy temu na operację brata. Wcześniej Niall wytłumaczył mi, że oni chcą tylko tych pieniędzy i obiecałam mu, że pomogę w spłacie, choćbym miała pracować całe dnie, ale on napisał… -Zalałam się łzami. Spojrzałam na mamę i Paula. Dopiero teraz zauważyłam, że ten zdjął okulary i obydwoje patrzą się na mnie z szeroko otwartymi oczami i niedowierzająco kiwają głową.
-Spokojnie kochanie. Masz tu chusteczkę. –Powiedziała mama i podała mi całe opakowanie. Kiedy wytarłam łzy, dokończyłam –Dokładnie napisał „Fajna ta laska co z Tobą mieszka. Nie chcesz nam jej przedstawić? Albo wiesz, co? Nie siłuj się z tym. My sami po nią wpadniemy, tak za godzinę. Dasz nam ją, a my nie będziemy chcieli spłaty długu. I rachunki wyrównane. A jeżeli nie dasz… to pożałujesz.” Kiedy skończyłam cytowanie tego okropnego sms-a z płaczem wtuliłam się w mamę. Zapadła cisza. Mama głaskała mnie po włosach i chyba szepnęła coś do Paula. Kiedy podniosłam głowę, już go nie było.
-Gdzie poszedł Paul? –Zapytałam w końcu.
-Pojechał do domu. Porozmawia z Niallem, a my w tym czasie przejedziemy się do miasta na małe zakupy. Dobrze? –Powiedziała, ocierając moją łzę.
-Ok.

*Oczami Nialla*
Co teraz? Skoro Susan przeczytała tego sms-a… Gdzie ona do cholery pobiegła? Mogła poczekać, wyjaśniłbym jej, że i tak nikomu bym jej nie dał… Nie przeżyłbym, gdyby jej spadł włos z głowy, ja zawsze będę jej bronić! Ale co mi po takich wyznaniach, skoro ona i tak tego nie wie?
Chwila… czy ja dobrze słyszę? Warkot samochodu? O nie! To pewnie Tom i Marcus… Oni mnie zabiją!
Szybko podbiegłem do tylnych drzwi, gotowy do ucieczki, kiedy do domu wpadł mój tata. Uspokoiłem się już, chociaż serce nadal mi waliło, bo domyślam się, dlaczego…
-Niall! –Krzyknął nerwowo. Spojrzał na mnie ze złością i podszedł do mnie. –Co ty do cholery wyprawiasz? Najpierw chcesz zgwałcić dziewczynę, a potem, kiedy ona zaczyna ci ufać, chcesz ją sprzedać?
-Tato, ja… -Miałem łzy w oczach. Donośny głos mojego ojca zawsze budził we mnie strach.
-Nie chcę wytłumaczeń! Masz się stąd wynieść! I to zanim wróci Grace i Susan!
-Tato! Ty chcesz, żebym się wyniósł z domu? –Zapytałem z niedowierzaniem.
-Tak! I to już! –Krzyknął mi prosto w twarz.
Ominąłem go szybko, tak by nie zobaczył spływającej po moim policzku łzy i poszedłem do mojego pokoju po bluzę. Nie potrzebuję nic więcej. I tak moje życie już straciło sens. Kiedy zszedłem po schodach w dół, ojciec już czekał przy otwartych drzwiach. Mijając go, powiedziałem „Przepraszam” i wyszedłem na dwór. Drzwi tak trzasnęły, że przestraszyłem się, że szyby wylecą, ale słysząc jedynie ten trzask, z płaczem, szybkim krokiem ruszyłem przed siebie.

*Oczami Susan*
W końcu wróciłyśmy do domu. Cieszę się, że mama tak o mnie zadbała. Pojechałyśmy do H&M i Croppa, gdzie dostałam buty, pięć bluzek, trzy pary szortów, skarpetki, okulary przeciwsłoneczne, naszyjnik, sweter, sukienkę, kolczyki i jakąś bieliznę. No cóż, raz się żyje, a to mama zdecydowała się na taki wielki zakup. Kiedy dojechałyśmy do domu, pierwsza wysiadłam z taksówki. Moja mama zapłaciła kierowcy i jeszcze chwilę z nim rozmawiała. Kiedy zaopatrzona w trzy wielkie siatki, ruszyłam w stronę bramy, usłyszałam trzask drzwi. Chwilę później z domu szybkim krokiem wyszedł zapłakany Niall. Miał ze sobą jedynie bluzę… czy to możliwe, że Paul wyrzucił go z domu?
Przecież nie mógł tego zrobić, to jego syn! A zresztą, Niallowi grozi niebezpieczeństwo! Marcus i Tom na pewno będą go śledzić i mogą go pobić, a może nawet zabić! O nie!
Kiedy ta straszna myśl do mnie dotarła, rzuciłam na ziemię wszystkie reklamówki, po czym pobiegłam w stronę domu.

poniedziałek, 8 lipca 2013

cz.6

No nareszcie się udało! ^^
Tutaj macie kolejny rozdział, który napisałam z moją przyjaciółką, Amandą i dlatego powinno być co najmniej DOBRZE :3

___________________________________________________________________________

Wybiegłam z domu. Słyszałam, że niebieskooki nerwowo otworzył drzwi od łazienki i pobiegł do swojego pokoju, sprawdzić, co się stało.
-Więc mam chwilę. –Pomyślałam. Nie znam dobrze okolic, ale, gdy kiedyś szliśmy z Niallem plażą, zauważyłam przystanek wśród drzew. Ruszyłam przed siebie. Biegłam truchtem, tą drogą, którą kiedyś szłam z Niallem, trzymając się za ręce. Byłam wtedy szczęśliwa. Z chłopakiem, którego kocham. Niestety. Pomyślałam, że z naszej historii można by napisać niezłą książkę. A najbardziej dziwi mnie zmiana zachowań Nialla. Może on nie umie inaczej? Dziwne to wszystko. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać. Zwolniłam tempo, otarłam łzy. Upewniłam, się, że Niall za mną nie biegnie i przystanęłam. Usiadłam na piasku i przesiewałam go z ręki, do ręki. Stopy zakopałam w ciepłym piasku i nasłuchiwałam krzyku mew. Czy one mają lepsze życie? No, nie wiem. Też, zawsze kiedy, wszystko się układa, kiedy dostają jakąś rybę do zjedzenia, przylatują inne mewy i zjadają wszystko. Z myśli odciągnęło mnie dziecko przebiegające przede mną. Mały, szczęśliwy brunet z zabawnymi loczkami. Miał duże, zielone oczy i dołeczki. Słodko wyglądał. Za nim, biegła jak przypuszczam, jego mama. Śmiała się i wołała „Harry! Wracaj!”. Kiedy w końcu go dogoniła, podniosła go do góry, przytuliła i pocałowała w policzek. Czy ja nie mogę mieć takiej szczęśliwej rodziny? Czy kiedyś mi się to uda? Niby mam dopiero 19 lat, ale jak dotąd szczęście mi nie sprzyja. Licząc na lepszą przyszłość, podniosłam się, otrzepałam z piasku i ruszyłam, w stronę przystanku. Na szczęście, doszłam bez problemów, bo mam dobrą pamięć. Po paru minutach nadjechał jakiś autobus. Zdążyłam zauważyć, że ma nr. 13, ale i tak nic mi to nie mówiło. Wsiadłam. Jechaliśmy długo, chyba przez 15 minut, aż dojechaliśmy do następnego przystanku. Wysiadłam, ponieważ zauważyłam kontrolera, a ja przecież nie mam biletów. Ludzie, którzy również wtedy wyszli z autobusu szli w stronę jakiegoś placu, więc aby nie odstawać, wmieszałam się w tłum. Szliśmy dosyć długo, nawet zaczęłam się rozglądać, czy tylko ja jestem już zmęczona, ale wszyscy kroczyli z kamiennymi twarzami, co mnie nawet trochę rozśmieszyło. W pewnym momencie doszliśmy do miejsca, gdzie nie rosły już żadne drzewa, i było strasznie głośno. Zanim zorientowałam się, gdzie jestem, zobaczyłam wznoszący się przede mną samolot. Bez wahania, przekroczyłam próg, drzwi z napisem „Lotnisko im. Liama Payne”. W środku bramki były już otwarte, więc bez zastanowienia przeszłam przez nie. Nagle przypomniałam sobie, że nie mam biletu, więc schowałam się za muskularnym mężczyznom idącym w stronę poczekalni przed odlotem. Na szczęście jestem dosyć drobna, więc kontrolerzy mnie nie zauważyli. Kiedy z głośników wydobył się głos, oświadczający, że samolot zaraz startuje, zajęłam miejsce za dużą torbą jakiejś studentki i zamknęłam oczy. Chciałam przemyśleć wszystko co się ostatnio stało, ale nagle usłyszałam głos wymawiający moje imię. Taki ciepły, delikatny… Mama! Zaczęłam się rozglądać i zauważyłam idącą w moją stronę rodzicielkę. Miała zdziwioną, ale zarazem szczęśliwą minę.
-Dziecko, co ty tu robisz? –Zapytała troskliwie.
-Mamo, ja… -Rozpłakałam się.
Przytuliła mnie i prowadziła w stronę wyjścia. Czułam ciekawski wzrok wszystkich pasażerów, ale nie obchodziło mnie to. Cieszyłam się, że w tej chwili byłam z mamą.

poniedziałek, 1 lipca 2013

cz. 5

Zdenerwowana wpadłam do pokoju. Zmieszany Niall odwrócił się do mnie i powiedział do telefonu:
-Oddzwonię.
Kiedy odłożył telefon, cały czas stałam naprzeciwko niego bez słowa.
-Niall? Co się dzieje? –Spytałam cicho, powstrzymując łzy.
Chwilę wahał się, co powiedzieć, aż w końcu podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i powiedział:
-Nic się nie stało. Jesteś bezpieczna.
-A ty? Co ten facet od Ciebie chce?
-Nieważne.
Poczułam, jak łza spłynęła po moim policzku.
-Powiedz mi prawdę.
Blondyn otarł moją łzę i przytulił mnie. Kiedy to zrobił, rozkleiłam się. Podłoga była już mokra.
-Niall błagam Cię! Coś ci grozi? –Zawołałam ze szlochem.
-Nie mogę. –Poparzył się na podłogę.
Już chciałam wyjść z pokoju, kiedy zaczął mówić:
-Parę miesięcy mój brat miał poważne problemy ze zdrowiem. Leczenie kosztowało strasznie dużo, a my nie mieliśmy takiej sumy. Nikt nie chciał pożyczyć mi pieniędzy. Nagle oni, Marcus i Tom zaproponowali mi pożyczkę. Nie znałem ich, ale zgodziłem się, ponieważ pieniądze były w tym momencie dla mnie najważniejsze. Ich warunkiem było comiesięczna spłata długu w kwocie 100 dolarów i spełnianie ich zachcianek przez dwa lata. Niestety wtedy jakoś o tym nie myślałem. Po prostu wziąłem kasę. Ostatnio zadzwonili do mnie i powiedzieli, że mam spłacić dług, bo mnie zabiją. Ale wczoraj…
-Oni ci grożą, a ty mówisz, że to nic? Że nic Ci nie grozi?- Przerwałam mu. –I co teraz?
Nie odpowiedział mi. Przycisnął mnie do siebie i powiedział, że będzie dobrze. Jakoś nie chciałam mu wierzyć.
-Ja ci pomogę. Razem spłacimy ten dług. A zresztą, nasi rodzice są bogaci. Czemu oni nie mogą zapłacić? –Spytałam zdziwiona.
-Wiesz… mój ojciec jest bardzo zasadniczy, twardy itd. Jeżeli dowiedziałby się, że pożyczyłem pieniądze od jakichś typków, których nawet nie znałem, wkurzy się i nie wiadomo co może zrobić.
-Ojeju… No dobrze, to jakoś sobie razem poradzimy. –Powiedziałam i dałam blondynowi całusa.
-Teraz o tym nie myśl, dobra? Poczekaj tu, ja pójdę się załatwić i zaraz przyjdę. -Przytaknęłam.
Kiedy Niall wyszedł z pokoju, otarłam łzy i usiadłam na łóżku. Nagle przyszła do niego wiadomość. Pomyślałam, że to znowu jego tata, więc chwyciłam komórkę i kliknęłam: „Otwórz”. Ku mojemu zdziwieniu, wiadomość była od „Toma”. Czy to nie ten, który grozi Niallowi? Nerwowo zaczęłam czytać. To, co tam było napisane wstrząsnęło mną, niż cokolwiek wcześniej. Komórka wypadła z mojej ręki, a ja nie zważając na nią wzięłam bluzę, zbiegłam na dół i wybiegłam z domu, zostawiając za sobą otwarte drzwi.





Sorki, że taki krótki, ale jakoś nie miałam weny ;c
Ale obiecuję, że kolejny będzie dłuższy i lepszy ^^

wtorek, 25 czerwca 2013

cz. 4

Ten rozdział chciałabym zadedykować Amandzie i Kindze, moim kochanym czytelniczkom <3
____________________________________________
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Poznałam, że to pokój Nialla. On, siedział na krześle koło łóżka. Był do mnie odwrócony plecami. Usłyszałam jak pociąga nosem. Płakał. Cicho przesunęłam się do niego, nie chciałam, żeby mnie zobaczył. Położyłam dłoń na jego plecach i powoli przesunęłam ją po szyi. On odwrócił się zaskoczony. Wyglądał okropnie. Widać, całą noc siedział koło mnie. Oczy miał całe czerwone, spuchnięte od płaczu. Jego twarz była tak blada, jak ściana, która się za nim znajdowała.
-Obudziłaś się? Jeju, nareszcie. –Głos coraz bardziej mu się trząsł.
-Niall. Obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz. –Powiedziałam z powagą, łapiąc go za rękę.
Popatrzyliśmy się sobie w oczy. On w moje zielone, ja w jego niebieskie.
-Kocham zielone oczy u dziewczyn. –Powiedział, po czym kącik jego ust się podniósł.
Gdy to powiedział, stwierdziłam, że jednak coś do niego czuję. Możliwe, że to zakochanie, tylko, czemu będąc z poprzednimi chłopakami tego nie czułam? Patrząc na niego, mam motylki w brzuchu, a oni… nie wzbudzali we mnie jakiś emocji.
-Przebaczysz mi? –Widać, że był zmartwiony.
-Pewnie. –Powiedziałam, po czym założyłam mu ręce na szyję, dając znak, że chce żeby się do mnie przybliżył. Nasze twarze powoli się przybliżyły. Zamknęłam oczy i nasze wargi się zetknęły. Znowu takie ciepłe, lecz słone od łez. Nie chciałam tego czuć, więc odkleiłam się od niego, otworzyłam oczy i zobaczyłam jego zdziwioną minę. Powoli wysunęłam język i zaczęłam lizać jego usta. Nialla to rozbawiło. Kiedy skończyłam, objął mnie. Czułam się wtedy bezpiecznie. Jego umięśnione ręce były dla mnie osłoną.
-I właśnie takiego Ciebie kocham. –Powiedziałam.
-Poważnie? –Nie wierzył.
-Poważnie. –Uśmiechnęłam się.
-Udowodnij.
Pocałowałam go. Tak bardzo lubiłam to robić.
-Teraz ci wierzę.
-A ty? –Spytałam udając smutną.
-Co ja?
-Kochasz mnie?
-Muszę się zastanowić. –Powiedział zgryźliwie.
-Niall! –Dałam mu kuksańca.
-Pewnie, że Cię kocham księżniczko.
Uśmiechnęłam się. Lubiłam, gdy nazywał mnie księżniczką. Czułam się taka wyjątkowa.
-Susan. Możesz mi coś obiecać?
-A, co?
-Nigdy się ode mnie nie odwracaj. Nigdy.
Zrobiło mi się go żal. Właśnie zrozumiałam, co on przeżywał, czekając, aż otworzę oczy. Kiwnęłam głową.
-Jest mi coś? –Zapytałam, ponieważ nie byłam pewna, czy nie mam jakiegoś urazu po uderzeniu.
-Nie. Kiedy się przewróciłaś, zabrałem Cię do szpitala. Lekarze dali ci jakiś lek i powiedzieli, że jak będę się Tobą opiekował, to nie ma powodu do zmartwień.
-No to cieszę się, że trafiłam właśnie na Ciebie. -Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło.
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, gdy nagle (sama nie wiem, czemu) powiedziałam:
-Połóż się koło mnie.
Niall bez słowa to wykonał.
-Nie jest ci gorąco w tej bluzie? –Zapytałam, gdyż był upał, a blondyn ubrany był w grubą bluzę.
-Trochę.
Kiedy to powiedział, zdjęłam mu ją. Moim oczom znów okazały się jego cudowne mięśnie, przykryte jedynie cienką, szarą koszulką.
Nie mogłam się opanować. Kazałam Niallowi podnieść ręce do góry, a gdy to zrobił przełożyłam przez nie bluzkę.
Teraz leżał koło mnie jedynie w spodniach do kolan. Złapałam go za mięśnie i powiedziałam:
-Imponujące.
Blondyn uśmiechnął się.
Dotknęłam jego klatki. Taka miękka, delikatna. Zaczęłam ją całować. Niall przysunął mnie do siebie i powiedział:
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
Popatrzyłam na niego. Wiedziałam, że on pragnął tego od długiego czasu, ale nie chciał mnie skrzywdzić.
-Tak. –Powiedziałam, po czym zaczęliśmy się całować.
Poczułam jak wkłada ręce pod moją- a w zasadzie- jego koszulkę.
Nie przeszkadzało mi to. Rozpiął mi stanik. Włożyłam ręce w jego włosy i przeczesałam je palcami. Czułam, jak Niallowi bije serce.
-Chyba ktoś tu jest nie fair? –Powiedział blondyn, kiedy próbowałam zdjąć mu spodnie.
Zachichotałam.
-No dobrze, to zrób tak, żeby było sprawiedliwie. –Powiedziałam z uśmiechem.
Niebieskooki zdjął mi bluzkę i zrzucił rozpięty już stanik.
-Teraz już ok? –Zapytałam, gdy obydwoje zostaliśmy w spodniach.
-Wydaje mi się, że tak. –Powiedział, gładząc mnie po piersiach.
Niall momentalnie przerzucił mnie na siebie. Teraz leżałam na nim.
Pocałowaliśmy się, po czym zanurzyłam ręce pod kołdrę i rozpięłam jego rozporek. On w tym czasie zrobił to samo. Po chwili, spodnie leżały już na ziemi. Niall położył mnie na łóżku i tym razem, to on leżał na mnie. Czułam ciężar jego ciała. To jak oddycha. Jak bije mu serce. Nachylił się i zębami pociągnął za moje majtki. Zrobiłam to samo. To… to co dalej się działo, było nie do opisania. Niall starał się robić wszystko delikatnie, tak by nic mnie nie bolało. Wydawałam z siebie lekkie dźwięki rozkoszy. Wiedziałam, że to go motywuje. Kiedy skończył, opadł koło mnie. Z jego czoła leciał pot, zresztą ja też nie czułam się sucha. Leżeliśmy tak jeszcze trochę i kiedy Niall chciał się podnieść, złapałam go za szyję i powiedziałam:
-Jeszcze jedno. Zrób, tak by wszyscy wiedzieli, że jestem Twoja.
Niall uśmiechnął się do mnie i pocałował moją szyję. Kiedy zaczął ją gryźć, chciałam powiedzieć, żeby przestał, ale uświadomiłam sobie, że sama go o to prosiłam.
W pewnym momencie tak się zassał, że pisnęłam cicho, ale blondyn nie przestawał.
-Gotowe. –Powiedział.
Uśmiechnęłam się i pogładziłam bolące miejsce.
-Idę na plażę. Ochłodzę się i popływam. Idziesz ze mną? –Zaproponował blondyn.
-Dobra. –Powiedziałam, po czym wstałam z łóżka, wzięłam rzeczy i poszłam do mojego pokoju po strój kąpielowy.
Kiedy byłam już gotowa, związałam włosy w koka i poszłam do pokoju Nialla. Usłyszałam, że blondyn rozmawia przez telefon.
Ktoś po drugiej stronie telefonu krzyczał:
-Zabiję Cię, gówniarzu!

sobota, 22 czerwca 2013

Cz.3

Kiedy się obudziłam, było słonecznie i ciepło. Cały czas byłam wtulona w Nialla. Spojrzałam na niego- jeszcze spał. Powoli i cicho wstałam z łóżka i ubrałam kapcie. W tym momencie do blondyna przyszedł sms. Wiem, że nie powinnam czytać jego wiadomości, ale byłam strasznie ciekawa. Była od Paula, jego taty:
Hej synku, już wstałeś? Pewnie nie :D W każdym razie chciałem ci przekazać, że Grace wygrała bilet na dwuosobową wycieczkę na Florydę. Wyjechaliśmy dzisiaj, wrócimy za jakieś cztery- pięć dni.

P.S. Grace pyta się, jak tam Twoje relacje z Susan?

No tak typowa mama. Odpisałam „dobrze” i odłożyłam telefon.
Będę tyle czasu sama z Niallem… no, mam nadzieję, że nic się nie stanie.
Ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni. Chciałam zrobić Niallowi śniadanie do łóżka, więc wyjęłam twaróg, rzodkiewkę, chleb, ogórki, pomidory, szynkę, ser. Wszystkiego po trochu. Zrobiłam też herbatę. Kiedy wszystko już było gotowe, ustawiłam na tacce talerz z twarogiem z rzodkiewką, chlebem z szynką i pomidorem, oraz serem i ogórkiem. Do tego herbata z cytryną.
Wzięłam śniadanie i zaczęłam przeskakiwać przez szkło, którego wczoraj nie posprzątaliśmy. Powoli weszłam po schodach i skierowałam się do pokoju blondyna.
Kiedy weszłam, odstawiłam tackę na stolik nocny i pocałowałam Nialla w policzek. Chciałam, żeby miał miłą pobudkę. Po chwili otworzył oczy, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Klęcząc nad nim powiedziałam:
-Dzień dobry!
Uśmiechnęłam się i położyłam naprzeciwko niego. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Jeszcze wczoraj się go bałam, a od wieczora chyba jestem zakochana. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Nie wiem, czy to one tak na mnie działają. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam. Nie wiem, czemu. Ale wcale nie żałuję. Jego ciepłe, miękkie usta odwzajemniły pocałunek. Zamknęłam oczy i kiedy skończyliśmy się całować, przytuliłam się do niego.
-Śniadanie do łóżka i jeszcze taka niespodzianka… Dzięki Tobie ten dzień będzie udany! –Powiedział.
Po chwili usiedliśmy, ja podałam blondynowi tacę z jedzeniem i powiedziałam:
-Smacznego!
Kiedy jadł, patrzył na mnie, a ja na niego. Takie to było słodkie.
-Ale jesteś żarłokiem! –Zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że lubisz takich? –Uśmiechnął się.
-Uwielbiam! –Powiedziałam, nabrałam na palec trochę twarogu i rozmazałam mu na twarzy.
-Ejj! Teraz chyba będę musiał się odegrać, coo? –Powiedział ze śmiechem. Również nabrał twarogu i już miał mi go rozsmarować, kiedy nagle zabrał palec sprzed mojego nosa i dał buziaka.
-Słodki jesteś.
-Ty też księżniczko.
Kiedy skończyliśmy „jedzenie” śniadania, powiedziałam:
-Widziałeś sms’a od Twojego taty?
-Nie miałem, kiedy.
-No, tak. Głupia jestem.
-Wcale nie!
-Mniejsza z tym. Napisał, że moja mama wygrała bilet na 4- dniową wycieczkę na Florydę i wrócą za cztery- pięć dni. No i pytała się, czy udało nam się zakumplować.
-Nawet bardziej niż myślą! –Powiedział i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. –Hej, hej. To znaczy, że mamy cztery dni dla siebie?
-No tak.
-No to musimy dobrze je zagospodarować!
Powiedział, po czym zaczął rozpinać moją górną część stroju kąpielowego.
-Niall…
-Słucham? –Spytał niewinnie.
-Nie rób tego.
W tym momencie udało mu się rozpiąć stanik.
-Czemu?
-Bo nie. Jeszcze nie teraz. –Zaczęłam go zapinać.
-Daj spokój… -Przesunął moje ręce i zdjął mi stanik. Byłam odwrócona do niego tyłem, więc nic nie widział.
-Niall! –Krzyknęłam, zabrałam mój stanik i zaczęłam go zakładać.
-Nie. Nie teraz. Muszę to zrobić. –Powiedział, po czym odwrócił mnie w swoją stronę, a sam rozłożył nogi pomiędzy moje biodra, co uniemożliwiało mi ucieczkę.
-Zostaw mnie! Nie zaczynaj znowu! Niall, co się z Tobą dzieje?
-Pragnę Cię. –Powiedział, po czym zaczął gładzić moje piersi.
-Zostaw! -Próbowałam przesunąć jego rękę, ale on przytrzymał moje ręce swoimi, nachylił się i zaczął lizać moje piersi. Kiedy już skończył, puścił moje ręce i zniżył się do brzucha. Zaczął go całować.
-Puść mnie! Pomocy!
-Tutaj nikt Cię nie usłyszy. –Powiedział, po czym wrócił do przerwanego zajęcia.
Spanikowałam. Znowu zaczęłam się go bać, a serce biło mi jak nigdy.
Kiedy już chciał zdjąć mi majtki, szybkim ruchem zrzuciłam go z siebie i wybiegłam z pokoju. Chciałam wybiec z domu, ale, że miałam na sobie tylko majtki, wbiegłam do łazienki. Szybko zamknęłam drzwi, ponieważ słyszałam, że Niall biegnie za mną.
-Otwórz te drzwi suko! –Krzyczał i walił w nie pięściami.
Zaczęłam płakać. Tak strasznie się bałam. Po co ja w ogóle tu przyjechałam? Miałam spędzić czas z mamą, a tym czasem, zostawia mnie na pół tygodnia z jakimś zboczeńcem. Mogłam nie wyjeżdżać z Polski. Tam jest mój dom. Po 10 minutach płaczu, uspokoiłam się i mimo tego, że Niall cały czas walił w drzwi, wstałam i podeszłam do lustra. Miałam poszarpane włosy, rozmazany makijaż. Wyglądałam okropnie. Rozglądnęłam się, czy jest tu coś, co mogłabym na siebie ubrać i kiedy zauważyłam na pralce koszulkę Nialla, szybkim ruchem zarzuciłam ją na siebie. Teraz brakuje mi jeszcze spodni… W tym momencie zauważyłam na podłodze moje spodnie z wczoraj. Widocznie, wypadły mi, kiedy wychodziłam z łazienki. Ubrałam je i zastanowiłam się, co teraz zrobić. Walenie w drzwi nie ustawało, wręcz odwrotnie. Cały czas słyszałam przekleństwa rzucane w moją stronę. Miałam wrażenie, że Niall zaraz wyważy te drzwi.
Zauważyłam okno. W zasadzie nie jest wysoko, więc czemu nie. Podbiegłam do niego, przecisnęłam się, tak, że siedziałam na ramie, a nogi wisiały mi w dole. W tym momencie blondyn wtargnął do łazienki. Szybko skoczyłam i gdy wylądowałam, nie obracając się, zaczęłam biec w stronę lasu. Wiedziałam, że on za mnie biegnie. Nogi strasznie mnie bolały, wpadłam w pokrzywy i cały czas obcierałam się o krzaki i gałęzie. Nie mogłam dalej biec. Odwróciłam się, a widząc, że Niall jest już parę metrów ode mnie, ponownie zaczęłam uciekać. Niestety, nie zauważyłam wystającego z ziemi konaru drzewa. Potknęłam się o niego i uderzyłam głową w kamień. Zaczęła mnie strasznie boleć. Nie wstałam. Leżałam na ziemi i słuchałam przyciszającego się głosu, który do mnie mówił:
-O Boże. Co ja ci zrobiłem… Susan? Żyjesz?
Potem widziałam tylko mroczki przed oczami, po czym je zamknęłam…



sobota, 15 czerwca 2013

Cz. 2

-Hej, co ty robisz? –Spytałam, gdy jego usta były już parę centymetrów od moich.
-Wiem, że ty też tego chcesz. -Powiedział gładząc moją nogę.
-Dopiero, co się poznaliśmy!- Wstałam z kanapy i ze złością popatrzyłam na Nialla.
-Ale ja nie mogę się opanować. Musisz być moja. –Wstał, przybliżył się do mnie i złapał mnie za biodra.
-Ty jesteś jakiś psychiczny? Poznaliśmy się niecałe dwadzieścia minut temu, a ty już chcesz mnie całować?
-Jeżeli chcesz, to może być coś więcej. –Powiedział, łapiąc mnie za rękę.
-Odwal się! –Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać, ale Niall trzymał mnie za mocno. –Puść mnie!
-Będziesz tego żałować. Jeszcze przyjdziesz do mnie na kolanach. –Powiedział i puścił moją rękę.
Kiedy na nią spojrzałam, zobaczyłam, że mam tam czerwony ślad.
Pobiegłam na schody. Kiedy dotarłam na górę, zaczęłam szukać mojego pokoju, a nie było to łatwe, bo było tam z siedem drzwi, z czego jedne prowadziły na balkon. Stanęłam po środku i rozglądałam się. Kiedy usłyszałam, że Niall biegnie za mną, bez namysłu pobiegłam na balkon. Chciałam zamknąć drzwi, ale on był szybszy. Wbiegł za mną, po czym podszedł tak, blisko, że gdy się cofnęłam, byłam oparta o przednią część balkonu.
-Czego chcesz?! –Wrzasnęłam.
-Uspokój się. Nic ci nie zrobię. Przynajmniej na razie, bo jak coś przeskrobiesz, to nie wiadomo…
Serce zaczęło szybciej mi bić. Zaczęłam głęboko oddychać.
-Chodź. –Powiedział i nie czekając na odpowiedź wziął mnie za rękę i zaprowadził do jednego z pokoi.
Kiedy weszliśmy, kazał mi usiąść, a następnie zrobił to samo.
-No i? Czego chcesz? –Chciałam już sobie iść.
-Powiedz mi prawdę.
Nic nie odpowiedziałam. Nadal patrzyłam się w jego niebieskie oczy.
-Czy coś do mnie czujesz?
-Wiesz, na razie nie, bo… -Chciałam wstać, ale on złapał mnie za rękę.
-Odpowiadaj! Tak, czy nie? –Krzyknął.
Boję się krzyku, więc w moich oczach pojawiły się łzy. Nie lubię kłamać, więc drżącym głosem powiedziałam:
-Nie.
Spojrzał na mnie, już łagodniej, wstał i wyszedł. Nie wiedziałam, co się stało. Cały czas siedziałam na podłodze i zastanawiałam się, co teraz zrobić.
Po chwili wstałam. Zdecydowałam, że pójdę się umyć, ubiorę się w strój kąpielowy i pójdę przejść się plażą.
Weszłam pod prysznic, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłą wodą lejącą się na moją głowę.
Po chwili usłyszałam pukanie do łazienki.
-Świetnie wyglądasz. –Powiedział Niall zza drzwi.
-Co!? –Krzyknęłam przestraszona.
-Widzę Cię. Chociaż tak mogę zaspokoić moje pragnienie Ciebie.
-Co ty robisz?
-Nic. Po prostu kiedyś podczas imprezy zamontowałem tam kamerkę, żeby śmiać się z ludzi, którzy tam wchodzili.
-Jesteś okropny. Przestań! –Krzyknęłam i zakryłam się ręcznikiem.
-Wcale nie. –Powiedział, po czym prawdopodobnie odszedł, bo już go nie słyszałam.
Przestraszona ubrałam się w strój kąpielowy, włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki. Cały czas nie wiedziałam, gdzie mój pokój, więc pomimo tego, że się bałam, weszłam do pokoju, który jak przypuszczałam był, Nialla.
-Jesteś tu?- Kiedy przekroczyłam drzwi, zamknęły się one, a zza nich wyszedł Niall.
-Ślicznie wyglądasz księżniczko.
-Gdzie jest mój pokój? –Zapytałam nerwowo.
-Możesz spać u mnie.
-Dzięki, nie skorzystam.
-Szkoda. Fajnie by było. –Opuścił głowę. –Gdzie idziesz? –Spytał.
-Hmm? –Nie usłyszałam blondyna.
-Chyba nie będziesz spać w stroju kąpielowym?
-Chciałam przejść się po plaży. –Odpowiedziałam.
-Idę z Tobą.
-Wolę sama.
-Nie pozwolę ci. W tych godzinach na plaży kręci się na plaży dużo pijanych mężczyzn.
-No i? –Udawałam, że mnie to nie obchodzi.
-Nie boisz się? –Zapytał zdziwiony.
-Nie bardziej niż Ciebie. –Przyznałam się.
-Boisz się mnie?
-Wiesz, poznaliśmy się dzisiaj, a ty już zdążyłeś mi grozić, dwa razy zamknąć w pomieszczeniu sam na sam z Tobą, oraz chciałeś mnie pocałować po dziesięciu minutach znajomości. Wcale mnie nie przestraszyłeś.
-Przepraszam, ale nie wiesz, jak kobiety działają na mężczyzn. I to jeszcze takie. –Popatrzył się na moje nogi, piersi i oczy.
Nic nie odpowiedziałam. Sama nie wiem, czemu ale przestałam się go bać.
-To, mogę z Tobą iść? –Zapytał proszącym wzrokiem.
-No dobra. –Powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Kiedy wychodziłam, czułam jego wzrok na moich pośladkach.
Po chwili, odnalazłam swój pokój. Odłożyłam na łóżko ręcznik, rzeczy, które miałam dziś na sobie i wzięłam klapki. Po chwili Niall stał w progu mojego pokoju. Ubrany jedynie w plażowe spodnie do kolan. Zrobiłam zdziwione oczy.
-Hah, co Cię tak zdziwiło? Jeżeli nie widziałaś jeszcze nigdy chłopaka bez koszulki, to będziesz miała poważny problem, gdy wybierzesz się kiedyś w ciągu dnia na plażę.
Nic nie odpowiedziałam. Przypatrywałam się cały czas jego mięśniom, dotychczas niewidocznym. No, wyglądał nieziemsko.
-Widzę, że nie gardzisz wyglądem, więc czemu wybrałeś sobie akurat mnie? Przecież możesz mieć każdą.
-Ty jesteś inna. Może i mogę mieć każdą, ale oprócz Ciebie. Te tutaj, to puste laleczki, które patrzą tylko na to jak chłopak wygląda. A ty jesteś inna. Nieprzewidywalna.
Uśmiechnęłam się. Nigdy nie lubiłam być porównywana do innych.
Cały czas oglądałam jego ciało. Naprawdę, chciałabym go dotknąć, ale on mógłby uznać to za jakiś znak, więc wolę nie ryzykować.
-Idziemy?
-Pewnie. –Uśmiechnął się.
Wychodząc z pokoju, nie mogłam się powstrzymać i otarłam się o jego ciało. Takie delikatne, ciepłe. Boskie.
Kontem oka widziałam, jak zaśmiał się pod nosem, gdy to zrobiłam, ale wolałam udawać, że nic się nie stało.
Idąc plażą rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Niall był zupełnie inny, niż kiedy się poznaliśmy. W pewnym momencie zauważyłam paru pijanych mięśniaków. Szli w naszą stronę, przeklinali. Przestraszyłam się.
-Spokojnie, nie denerwuj się. –Powiedział Niall i złapał mnie za rękę.
Nie puściłam, nie szarpałam się. To dało mi otuchy.
Kiedy przechodzili koło nas, jeden z nich spojrzał na mnie i ze strachu położyłam głowę na ramieniu Nialla. On uśmiechnął się, objął mnie w pasie i pozwolił rozkoszować się ciepłem jego ciała.
Kiedy już nas minęli, odetchnęłam głęboko i szepnęłam blondynowi na ucho:
-Dziękuję.
Mimo tego, że już się nie bałam, nie puściłam Nialla. Nadal szliśmy przytuleni, trzymając się za rękę. Tak było również w drodze powrotnej.
Kiedy wróciliśmy do domu, obydwoje nie przebierając się w piżamę, poszliśmy spać.
W pewnym momencie obudził mnie jakiś trzask. Przestraszona otworzyłam oczy i zobaczyłam błyski za oknem. Burza. Zawsze bałam się burz. Są takie… straszne. Kiedy byłam mała i się bałam, szłam do pokoju rodziców i spałam razem z nimi. Ale teraz jestem sama… z Niallem.
Spróbowałam zasnąć, ale nie umiałam. Męczyłam się z tym przez godzinę, aż w końcu postanowiłam, że pójdę się napić. Ubrałam szlafrok i po cichu, żeby nie obudzić blondyna zeszłam na dół, do kuchni. Kiedy nalewałam wodę, ktoś złapał mnie za biodra. Odwróciłam się. Za mną stał niebieskooki.
-Niall, puść mnie.
-Nie mogę. –Powiedział i zaczął rozwiązywać mi pasek od szlafroka.
W tym momencie usłyszeliśmy głośny huk.
Tak się przestraszyłam, że wypuściłam z ręki szklankę, kalecząc nasze stopy. Na ziemi było pełno wody, szkła i krwi.
-O boże. Przepraszam! –Krzyknęłam i zabrałam się do sprzątania.
-Zostaw to. Połóż się, ja posprzątam.
-Ale, kiedy… -Niall mi przerwał.
-Idź.
-Nie zasnę. –Przyznałam się.
-Czemu?
-Boje się burzy.
-Naprawdę?
-Noo. –Lekko się zawstydziłam.
-To idź do mnie. Tam nic nie słychać.
-Naprawdę? A co z Tobą? –Byłam ciekawa, czy będzie chciał spać ze mną.
-Pewnie nie pozwolisz mi spać koło Ciebie, więc wezmę sobie koc i położę się tutaj. –Wskazał na kanapę.
-No, co ty. Będzie ci niewygodnie.
-Trudno. Czasem trzeba się poświęcać.
-Nie ma mowy. –Powiedziałam, złapałam go za rękę i zaprowadziłam do jego pokoju. Kiedy już weszliśmy, rzuciłam go na łóżko, po czym zdjęłam szlafrok i położyłam się koło niego.
-Jesteś pewna?
-Ufam ci. Mam nadzieję, że nic nie zrobisz. –Powiedziałam, po czym przykryłam nas pościelą. Zasnęłam bez problemu, po ok. 10 minutach.
W nocy było mi zimno, więc zaczęłam się trząść. Niall chyba to poczuł, bo gdy odwróciłam się w jego stronę, objął mnie ramieniem i przytulił. Skuliłam się i schowałam głowę pod jego szyją. Tak też zasnęliśmy.



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Cz.1

Czekam na pociąg. Czuję, że mi zimno, ale nie mam, co na siebie włożyć. Odkąd mój ojciec został oskarżony o kradzież i wyrzucono go z pracy, za którą utrzymywał mnie i mojego małego brata, Jack’a, nie mamy, za co żyć. Ja - chociaż powinnam uczyć się do matury, która zbliżała się wielkimi krokami, harowałam od rana do nocy, by starczyło nam, chociaż na jedzenie i jakieś ubrania. Na szczęście, jest już po i z tego, co wiem- zdałam. Niestety, dalej muszę pracować i tak nie zawsze mamy wszystkie potrzebne rzeczy. Zależy od tego ile zarobię. A gdzie pracuję? W różnych miejscach. U mamy mojej przyjaciółki, w piekarni, zbieram śmieci na ulicach, opiekuję się dziećmi, chodzę staruszkom na zakupy. Naprawdę nie jestem zadowolona z tego, co robię, ale to jest jedyny sposób. I sama nie wiem, jakim cudem, ale jakoś udaje mi się wyglądać ładnie i schludnie. Chodzi o to, że nie chodzę w brudnych, potarganych włosach z odrostami, nie mam dziurawych zębów, brudnych ciuchów itd. Raczej wyglądam przeciętnie. Mam brązowe włosy do piersi, zielone oczy, ciemną karnację i ogólnie nie wyglądam jak na kogoś, kto codziennie musi zmagać się z przeżyciem kolejnego dnia. Tak przynajmniej mówi Eleanor, moja przyjaciółka, ta, u której mamy pracuję w piekarni.
Widzę, że pociąg się zbliża. Nie mogę się doczekać, aż wejdę do środka i się ogrzeję. No właśnie. Niby taka biedna, a skąd mam kasę i dokąd jadę? Otóż moja mama, która rozwiodła się z tatą parę lat temu, teraz mieszka w Cardiff, w Anglii ze swoim nowym mężem i jego synem. Do taty się nie odzywa, ale bardzo często do mnie dzwoni i proponuje żebym przyjechała z Jack’ iem i że opłaci nam podróż. Nie chciałam się zgodzić, wiedziałam, że ojciec się załamie i będzie jeszcze więcej pić, ponieważ jest alkoholikiem. W końcu, po roku uległam mamie i powiedziałam, że przyjadę na wakacje, ale Jack’a zostawiłam w domu. Stwierdziłam, że jest jeszcze za mały i gdy tylko zobaczy mamę, nie będzie chciał wracać do domu. No i jeszcze te luksusy. Ten jej mąż jest bardzo bogaty, i gdy tylko wzięli ślub, kupili wille niedaleko plaży. Mama przesłała mi kiedyś jej zdjęcie. No, muszę przyznać, że wygląda naprawdę niezwykle. A swoją drogą jestem ciekawa…
- Dalej, dalej! –Ktoś, kto stał za mną zaczął się na mnie pchać. Odwróciłam się i spiorunowałam wzrokiem tego gościa. Po chwili zobaczyłam, że ludzie już wsiadają do pociągu. Podniosłam moją walizkę i weszłam do pociągu. Odszukałam na bilecie mój przedział i bez problemu dotarłam na miejsce. Kiedy już usiadłam, wyjęłam słuchawki. Dostałam je na urodziny od Eleanor. Są śliczne, niebieskie w białe kropki. Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Próbowałam sobie przypomnieć, o czym myślałam, zanim wsiadłam do pociągu. Aha, teraz już pamiętam. Byłam ciekawa, jaki jest ten chłopak. Pewnie jakiś wymądrzały laluś, bo przecież z bogatej rodziny. Najbardziej denerwowało mnie to, że kiedy zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że do niej przyjadę, powiedziała, „że się cieszy i że będę miała fajne towarzystwo, bo ten chłopak jest w moim wieku i jest bardzo uroczy i przystojny.” Kolejna rzecz, która denerwuje mnie w mojej mamie. Zawsze twierdziła, że powinnam mieć chłopaka, a skoro go nie szukam, to ona mi pomoże. W tym momencie drzwi do przedziału otworzyły się i wszedł kontroler. Wyjęłam bilet i nawet nie patrząc na niego, podałam mu. Kiedy już wyszedł, ponownie zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek mojej komórki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz. „Mama dzwoni”. Odebrałam i ziewając powiedziałam:
-Haloo?
-Cześć córuś, gdzie jesteś?
-Nie wiem. Gdzie jesteśmy? –Zapytałam się kobiety siedzącej naprzeciwko mnie.
-Właśnie wyjechaliśmy z Londynu. –Brzmiała odpowiedź.
-No mamo, wyjechaliśmy z Londynu. –Odezwałam się do telefonu.
-Już? Ojeju, to za niecałe pół godziny będziecie w Cardiff! Zaraz powiem Niallowi, żeby wyjechał po Ciebie na peron!
-Niallowi? –Nie wiedziałam, kto to.
-No, synowi Paula.
Aha. To ten laluś.
-A ty nie możesz przyjechać? –Zapytałam zawiedziona, że pierwszą osobą, jaką zobaczę, będzie nieznany mi chłopak, z którym mam spędzić resztę wakacji.
-Nie mogę. Jedziemy, z Paulem do miasta, pozałatwiać parę spraw.
-Aha… A długo tam będziecie?
-Niestety, ale prawdopodobnie cały dzień. Ale spokojnie, będziesz z Niallem. On jest bardzo miły i opiekuńczy, wiem, że się dogadacie.
-Mamo…
-No dobrze, dam ci spokój, ale pamiętaj, że macie być w domu. Chciałabym po prostu, żebyście dzisiaj jeszcze nie wychodzili. Najpierw musisz ich poznać.
-Dobra.. –Powiedziałam. Chciałam jak najszybciej skończyć.
-Dobrze, widzę, że już nie chcesz rozmawiać. To w takim razie ja już kończę, a Niall zaraz wyjedzie.
-Dobrze, pa.
Uff. Nareszcie skończyła. Te rozmowy z mamą są okropne. Zawsze ich unikałam.
Sięgnęłam po picie i wzięłam wielkiego łyka. Następnie zjadłam chleb z dżemem i nawet nie zauważyłam, jak dojechałam do Cardiff.
Wzięłam mój bagaż i powoli szłam w stronę wyjścia. Obejrzałam się jeszcze, czy przypadkiem czegoś nie zostawiłam i pewna, że nie, wyszłam z pociągu. Oślepiło mnie słońce. Wszyscy tu nosili krótkie rękawy i okulary. W porównaniu z Krakowem, skąd wyjechałam, było tu naprawdę upalnie. Ruszyłam w stronę ławki, na której zamierzałam poczekać na Nialla i usiadłam na niej. Zdjęłam sweter i zostałam w białej bluzce na ramiączkach. Chętnie zdjęłabym też czarne rurki, ale mam pod nimi tylko majtki. Związałam włosy w luźnego koka i zaczęłam bawić się wsuwką. W pewnym momencie padł na mnie jakiś cień. Zobaczyłam niebieskookiego blondyna w szaro- zielonych spodniach do kolan i białej bluzce. Na głowie miał czerwoną czapkę z daszkiem z napisem NY.
-Cześć, to ty jesteś Susan?
-Tak.
-Moje imię chyba znasz?
-Yhym.
To idziemy do samochodu? –Zapytał.
-Ok.
Hmm. Interesująca rozmowa- pomyślałam.
Po drodze widziałam jak wszystkie dziewczyny wlepiały oczy w Nialla. I co dziwne- wcale tego nie ukrywały!
Kiedy doszliśmy, blondyn wziął mój bagaż i powiedział, żebym usiadła z przodu, koło niego.
-Twoja mama mówiła, że jesteś śliczna, ale uprzedziła, że aż tak! –Odezwał się po chwili jazdy.
-Hah. Co jest ładne? Moje krzywe zęby? Grube nogi?
-Przestań. Wcale tak nie jest. Jesteś śliczna. –Powiedział, kładąc rękę na moim udzie. Popatrzyłam się na niego i zdjęłam jego rękę z mojej nogi. Uśmiechnął się. Zdziwiłam się i lekko przestraszyłam. Czy to jakiś zboczeniec? –Pomyślałam.
Resztę drogi przejechaliśmy bez słów. Dopiero kiedy wysiadłam, powiedziałam:
-Jaki śliczny dom.
Naprawdę był ładny. Cały biały, w czarne paski. Z basenem, ogrodem itd. A tuż za nim znajdowały się drzewa, wydmy i plaża.
Cudowny widok.
Niall bez słowa podał mi walizkę i otworzył drzwi. Kiedy weszłam, zapachniało świeżością i kwiatami. Wszędzie były czarne meble, szklane figurki, obrazy i bukiety róż.
-Daj walizkę. Zaniosę ją do Twojego pokoju, a ty usiądź sobie na kanapie. –Powiedział, wskazując na czerwony mebel przy fortepianie.
Kiedy Niall poszedł zanieść moją walizkę, usiadłam i zaczęłam się rozglądać.
-Chcesz coś pić? –Zapytał, gdy wrócił. –Mogę zrobić lemoniadę.
-Ok, chętnie. –Uśmiechnęłam się.
Po chwili podszedł do mnie podając szklankę.
Wzięłam łyka, ale kontem oka widziałam, że Niall patrzy na mnie.
Kiedy skończyłam pić, odstawiłam szklankę na stolik stojący przede mną i popatrzyłam się na blondyna. On również mi się przyglądał. Uśmiechnął się, odstawił swoją szklankę koło mojej i przejechał opuszkiem palca po moim policzku, co przyprawiło mnie o dreszcze.
-Naprawdę jesteś śliczna. –Powiedział.
Uśmiechnęłam się.
Powoli nachylił się w moją stronę.