wtorek, 25 czerwca 2013

cz. 4

Ten rozdział chciałabym zadedykować Amandzie i Kindze, moim kochanym czytelniczkom <3
____________________________________________
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Poznałam, że to pokój Nialla. On, siedział na krześle koło łóżka. Był do mnie odwrócony plecami. Usłyszałam jak pociąga nosem. Płakał. Cicho przesunęłam się do niego, nie chciałam, żeby mnie zobaczył. Położyłam dłoń na jego plecach i powoli przesunęłam ją po szyi. On odwrócił się zaskoczony. Wyglądał okropnie. Widać, całą noc siedział koło mnie. Oczy miał całe czerwone, spuchnięte od płaczu. Jego twarz była tak blada, jak ściana, która się za nim znajdowała.
-Obudziłaś się? Jeju, nareszcie. –Głos coraz bardziej mu się trząsł.
-Niall. Obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz. –Powiedziałam z powagą, łapiąc go za rękę.
Popatrzyliśmy się sobie w oczy. On w moje zielone, ja w jego niebieskie.
-Kocham zielone oczy u dziewczyn. –Powiedział, po czym kącik jego ust się podniósł.
Gdy to powiedział, stwierdziłam, że jednak coś do niego czuję. Możliwe, że to zakochanie, tylko, czemu będąc z poprzednimi chłopakami tego nie czułam? Patrząc na niego, mam motylki w brzuchu, a oni… nie wzbudzali we mnie jakiś emocji.
-Przebaczysz mi? –Widać, że był zmartwiony.
-Pewnie. –Powiedziałam, po czym założyłam mu ręce na szyję, dając znak, że chce żeby się do mnie przybliżył. Nasze twarze powoli się przybliżyły. Zamknęłam oczy i nasze wargi się zetknęły. Znowu takie ciepłe, lecz słone od łez. Nie chciałam tego czuć, więc odkleiłam się od niego, otworzyłam oczy i zobaczyłam jego zdziwioną minę. Powoli wysunęłam język i zaczęłam lizać jego usta. Nialla to rozbawiło. Kiedy skończyłam, objął mnie. Czułam się wtedy bezpiecznie. Jego umięśnione ręce były dla mnie osłoną.
-I właśnie takiego Ciebie kocham. –Powiedziałam.
-Poważnie? –Nie wierzył.
-Poważnie. –Uśmiechnęłam się.
-Udowodnij.
Pocałowałam go. Tak bardzo lubiłam to robić.
-Teraz ci wierzę.
-A ty? –Spytałam udając smutną.
-Co ja?
-Kochasz mnie?
-Muszę się zastanowić. –Powiedział zgryźliwie.
-Niall! –Dałam mu kuksańca.
-Pewnie, że Cię kocham księżniczko.
Uśmiechnęłam się. Lubiłam, gdy nazywał mnie księżniczką. Czułam się taka wyjątkowa.
-Susan. Możesz mi coś obiecać?
-A, co?
-Nigdy się ode mnie nie odwracaj. Nigdy.
Zrobiło mi się go żal. Właśnie zrozumiałam, co on przeżywał, czekając, aż otworzę oczy. Kiwnęłam głową.
-Jest mi coś? –Zapytałam, ponieważ nie byłam pewna, czy nie mam jakiegoś urazu po uderzeniu.
-Nie. Kiedy się przewróciłaś, zabrałem Cię do szpitala. Lekarze dali ci jakiś lek i powiedzieli, że jak będę się Tobą opiekował, to nie ma powodu do zmartwień.
-No to cieszę się, że trafiłam właśnie na Ciebie. -Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło.
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, gdy nagle (sama nie wiem, czemu) powiedziałam:
-Połóż się koło mnie.
Niall bez słowa to wykonał.
-Nie jest ci gorąco w tej bluzie? –Zapytałam, gdyż był upał, a blondyn ubrany był w grubą bluzę.
-Trochę.
Kiedy to powiedział, zdjęłam mu ją. Moim oczom znów okazały się jego cudowne mięśnie, przykryte jedynie cienką, szarą koszulką.
Nie mogłam się opanować. Kazałam Niallowi podnieść ręce do góry, a gdy to zrobił przełożyłam przez nie bluzkę.
Teraz leżał koło mnie jedynie w spodniach do kolan. Złapałam go za mięśnie i powiedziałam:
-Imponujące.
Blondyn uśmiechnął się.
Dotknęłam jego klatki. Taka miękka, delikatna. Zaczęłam ją całować. Niall przysunął mnie do siebie i powiedział:
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
Popatrzyłam na niego. Wiedziałam, że on pragnął tego od długiego czasu, ale nie chciał mnie skrzywdzić.
-Tak. –Powiedziałam, po czym zaczęliśmy się całować.
Poczułam jak wkłada ręce pod moją- a w zasadzie- jego koszulkę.
Nie przeszkadzało mi to. Rozpiął mi stanik. Włożyłam ręce w jego włosy i przeczesałam je palcami. Czułam, jak Niallowi bije serce.
-Chyba ktoś tu jest nie fair? –Powiedział blondyn, kiedy próbowałam zdjąć mu spodnie.
Zachichotałam.
-No dobrze, to zrób tak, żeby było sprawiedliwie. –Powiedziałam z uśmiechem.
Niebieskooki zdjął mi bluzkę i zrzucił rozpięty już stanik.
-Teraz już ok? –Zapytałam, gdy obydwoje zostaliśmy w spodniach.
-Wydaje mi się, że tak. –Powiedział, gładząc mnie po piersiach.
Niall momentalnie przerzucił mnie na siebie. Teraz leżałam na nim.
Pocałowaliśmy się, po czym zanurzyłam ręce pod kołdrę i rozpięłam jego rozporek. On w tym czasie zrobił to samo. Po chwili, spodnie leżały już na ziemi. Niall położył mnie na łóżku i tym razem, to on leżał na mnie. Czułam ciężar jego ciała. To jak oddycha. Jak bije mu serce. Nachylił się i zębami pociągnął za moje majtki. Zrobiłam to samo. To… to co dalej się działo, było nie do opisania. Niall starał się robić wszystko delikatnie, tak by nic mnie nie bolało. Wydawałam z siebie lekkie dźwięki rozkoszy. Wiedziałam, że to go motywuje. Kiedy skończył, opadł koło mnie. Z jego czoła leciał pot, zresztą ja też nie czułam się sucha. Leżeliśmy tak jeszcze trochę i kiedy Niall chciał się podnieść, złapałam go za szyję i powiedziałam:
-Jeszcze jedno. Zrób, tak by wszyscy wiedzieli, że jestem Twoja.
Niall uśmiechnął się do mnie i pocałował moją szyję. Kiedy zaczął ją gryźć, chciałam powiedzieć, żeby przestał, ale uświadomiłam sobie, że sama go o to prosiłam.
W pewnym momencie tak się zassał, że pisnęłam cicho, ale blondyn nie przestawał.
-Gotowe. –Powiedział.
Uśmiechnęłam się i pogładziłam bolące miejsce.
-Idę na plażę. Ochłodzę się i popływam. Idziesz ze mną? –Zaproponował blondyn.
-Dobra. –Powiedziałam, po czym wstałam z łóżka, wzięłam rzeczy i poszłam do mojego pokoju po strój kąpielowy.
Kiedy byłam już gotowa, związałam włosy w koka i poszłam do pokoju Nialla. Usłyszałam, że blondyn rozmawia przez telefon.
Ktoś po drugiej stronie telefonu krzyczał:
-Zabiję Cię, gówniarzu!

sobota, 22 czerwca 2013

Cz.3

Kiedy się obudziłam, było słonecznie i ciepło. Cały czas byłam wtulona w Nialla. Spojrzałam na niego- jeszcze spał. Powoli i cicho wstałam z łóżka i ubrałam kapcie. W tym momencie do blondyna przyszedł sms. Wiem, że nie powinnam czytać jego wiadomości, ale byłam strasznie ciekawa. Była od Paula, jego taty:
Hej synku, już wstałeś? Pewnie nie :D W każdym razie chciałem ci przekazać, że Grace wygrała bilet na dwuosobową wycieczkę na Florydę. Wyjechaliśmy dzisiaj, wrócimy za jakieś cztery- pięć dni.

P.S. Grace pyta się, jak tam Twoje relacje z Susan?

No tak typowa mama. Odpisałam „dobrze” i odłożyłam telefon.
Będę tyle czasu sama z Niallem… no, mam nadzieję, że nic się nie stanie.
Ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni. Chciałam zrobić Niallowi śniadanie do łóżka, więc wyjęłam twaróg, rzodkiewkę, chleb, ogórki, pomidory, szynkę, ser. Wszystkiego po trochu. Zrobiłam też herbatę. Kiedy wszystko już było gotowe, ustawiłam na tacce talerz z twarogiem z rzodkiewką, chlebem z szynką i pomidorem, oraz serem i ogórkiem. Do tego herbata z cytryną.
Wzięłam śniadanie i zaczęłam przeskakiwać przez szkło, którego wczoraj nie posprzątaliśmy. Powoli weszłam po schodach i skierowałam się do pokoju blondyna.
Kiedy weszłam, odstawiłam tackę na stolik nocny i pocałowałam Nialla w policzek. Chciałam, żeby miał miłą pobudkę. Po chwili otworzył oczy, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Klęcząc nad nim powiedziałam:
-Dzień dobry!
Uśmiechnęłam się i położyłam naprzeciwko niego. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Jeszcze wczoraj się go bałam, a od wieczora chyba jestem zakochana. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Nie wiem, czy to one tak na mnie działają. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam. Nie wiem, czemu. Ale wcale nie żałuję. Jego ciepłe, miękkie usta odwzajemniły pocałunek. Zamknęłam oczy i kiedy skończyliśmy się całować, przytuliłam się do niego.
-Śniadanie do łóżka i jeszcze taka niespodzianka… Dzięki Tobie ten dzień będzie udany! –Powiedział.
Po chwili usiedliśmy, ja podałam blondynowi tacę z jedzeniem i powiedziałam:
-Smacznego!
Kiedy jadł, patrzył na mnie, a ja na niego. Takie to było słodkie.
-Ale jesteś żarłokiem! –Zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że lubisz takich? –Uśmiechnął się.
-Uwielbiam! –Powiedziałam, nabrałam na palec trochę twarogu i rozmazałam mu na twarzy.
-Ejj! Teraz chyba będę musiał się odegrać, coo? –Powiedział ze śmiechem. Również nabrał twarogu i już miał mi go rozsmarować, kiedy nagle zabrał palec sprzed mojego nosa i dał buziaka.
-Słodki jesteś.
-Ty też księżniczko.
Kiedy skończyliśmy „jedzenie” śniadania, powiedziałam:
-Widziałeś sms’a od Twojego taty?
-Nie miałem, kiedy.
-No, tak. Głupia jestem.
-Wcale nie!
-Mniejsza z tym. Napisał, że moja mama wygrała bilet na 4- dniową wycieczkę na Florydę i wrócą za cztery- pięć dni. No i pytała się, czy udało nam się zakumplować.
-Nawet bardziej niż myślą! –Powiedział i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. –Hej, hej. To znaczy, że mamy cztery dni dla siebie?
-No tak.
-No to musimy dobrze je zagospodarować!
Powiedział, po czym zaczął rozpinać moją górną część stroju kąpielowego.
-Niall…
-Słucham? –Spytał niewinnie.
-Nie rób tego.
W tym momencie udało mu się rozpiąć stanik.
-Czemu?
-Bo nie. Jeszcze nie teraz. –Zaczęłam go zapinać.
-Daj spokój… -Przesunął moje ręce i zdjął mi stanik. Byłam odwrócona do niego tyłem, więc nic nie widział.
-Niall! –Krzyknęłam, zabrałam mój stanik i zaczęłam go zakładać.
-Nie. Nie teraz. Muszę to zrobić. –Powiedział, po czym odwrócił mnie w swoją stronę, a sam rozłożył nogi pomiędzy moje biodra, co uniemożliwiało mi ucieczkę.
-Zostaw mnie! Nie zaczynaj znowu! Niall, co się z Tobą dzieje?
-Pragnę Cię. –Powiedział, po czym zaczął gładzić moje piersi.
-Zostaw! -Próbowałam przesunąć jego rękę, ale on przytrzymał moje ręce swoimi, nachylił się i zaczął lizać moje piersi. Kiedy już skończył, puścił moje ręce i zniżył się do brzucha. Zaczął go całować.
-Puść mnie! Pomocy!
-Tutaj nikt Cię nie usłyszy. –Powiedział, po czym wrócił do przerwanego zajęcia.
Spanikowałam. Znowu zaczęłam się go bać, a serce biło mi jak nigdy.
Kiedy już chciał zdjąć mi majtki, szybkim ruchem zrzuciłam go z siebie i wybiegłam z pokoju. Chciałam wybiec z domu, ale, że miałam na sobie tylko majtki, wbiegłam do łazienki. Szybko zamknęłam drzwi, ponieważ słyszałam, że Niall biegnie za mną.
-Otwórz te drzwi suko! –Krzyczał i walił w nie pięściami.
Zaczęłam płakać. Tak strasznie się bałam. Po co ja w ogóle tu przyjechałam? Miałam spędzić czas z mamą, a tym czasem, zostawia mnie na pół tygodnia z jakimś zboczeńcem. Mogłam nie wyjeżdżać z Polski. Tam jest mój dom. Po 10 minutach płaczu, uspokoiłam się i mimo tego, że Niall cały czas walił w drzwi, wstałam i podeszłam do lustra. Miałam poszarpane włosy, rozmazany makijaż. Wyglądałam okropnie. Rozglądnęłam się, czy jest tu coś, co mogłabym na siebie ubrać i kiedy zauważyłam na pralce koszulkę Nialla, szybkim ruchem zarzuciłam ją na siebie. Teraz brakuje mi jeszcze spodni… W tym momencie zauważyłam na podłodze moje spodnie z wczoraj. Widocznie, wypadły mi, kiedy wychodziłam z łazienki. Ubrałam je i zastanowiłam się, co teraz zrobić. Walenie w drzwi nie ustawało, wręcz odwrotnie. Cały czas słyszałam przekleństwa rzucane w moją stronę. Miałam wrażenie, że Niall zaraz wyważy te drzwi.
Zauważyłam okno. W zasadzie nie jest wysoko, więc czemu nie. Podbiegłam do niego, przecisnęłam się, tak, że siedziałam na ramie, a nogi wisiały mi w dole. W tym momencie blondyn wtargnął do łazienki. Szybko skoczyłam i gdy wylądowałam, nie obracając się, zaczęłam biec w stronę lasu. Wiedziałam, że on za mnie biegnie. Nogi strasznie mnie bolały, wpadłam w pokrzywy i cały czas obcierałam się o krzaki i gałęzie. Nie mogłam dalej biec. Odwróciłam się, a widząc, że Niall jest już parę metrów ode mnie, ponownie zaczęłam uciekać. Niestety, nie zauważyłam wystającego z ziemi konaru drzewa. Potknęłam się o niego i uderzyłam głową w kamień. Zaczęła mnie strasznie boleć. Nie wstałam. Leżałam na ziemi i słuchałam przyciszającego się głosu, który do mnie mówił:
-O Boże. Co ja ci zrobiłem… Susan? Żyjesz?
Potem widziałam tylko mroczki przed oczami, po czym je zamknęłam…



sobota, 15 czerwca 2013

Cz. 2

-Hej, co ty robisz? –Spytałam, gdy jego usta były już parę centymetrów od moich.
-Wiem, że ty też tego chcesz. -Powiedział gładząc moją nogę.
-Dopiero, co się poznaliśmy!- Wstałam z kanapy i ze złością popatrzyłam na Nialla.
-Ale ja nie mogę się opanować. Musisz być moja. –Wstał, przybliżył się do mnie i złapał mnie za biodra.
-Ty jesteś jakiś psychiczny? Poznaliśmy się niecałe dwadzieścia minut temu, a ty już chcesz mnie całować?
-Jeżeli chcesz, to może być coś więcej. –Powiedział, łapiąc mnie za rękę.
-Odwal się! –Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać, ale Niall trzymał mnie za mocno. –Puść mnie!
-Będziesz tego żałować. Jeszcze przyjdziesz do mnie na kolanach. –Powiedział i puścił moją rękę.
Kiedy na nią spojrzałam, zobaczyłam, że mam tam czerwony ślad.
Pobiegłam na schody. Kiedy dotarłam na górę, zaczęłam szukać mojego pokoju, a nie było to łatwe, bo było tam z siedem drzwi, z czego jedne prowadziły na balkon. Stanęłam po środku i rozglądałam się. Kiedy usłyszałam, że Niall biegnie za mną, bez namysłu pobiegłam na balkon. Chciałam zamknąć drzwi, ale on był szybszy. Wbiegł za mną, po czym podszedł tak, blisko, że gdy się cofnęłam, byłam oparta o przednią część balkonu.
-Czego chcesz?! –Wrzasnęłam.
-Uspokój się. Nic ci nie zrobię. Przynajmniej na razie, bo jak coś przeskrobiesz, to nie wiadomo…
Serce zaczęło szybciej mi bić. Zaczęłam głęboko oddychać.
-Chodź. –Powiedział i nie czekając na odpowiedź wziął mnie za rękę i zaprowadził do jednego z pokoi.
Kiedy weszliśmy, kazał mi usiąść, a następnie zrobił to samo.
-No i? Czego chcesz? –Chciałam już sobie iść.
-Powiedz mi prawdę.
Nic nie odpowiedziałam. Nadal patrzyłam się w jego niebieskie oczy.
-Czy coś do mnie czujesz?
-Wiesz, na razie nie, bo… -Chciałam wstać, ale on złapał mnie za rękę.
-Odpowiadaj! Tak, czy nie? –Krzyknął.
Boję się krzyku, więc w moich oczach pojawiły się łzy. Nie lubię kłamać, więc drżącym głosem powiedziałam:
-Nie.
Spojrzał na mnie, już łagodniej, wstał i wyszedł. Nie wiedziałam, co się stało. Cały czas siedziałam na podłodze i zastanawiałam się, co teraz zrobić.
Po chwili wstałam. Zdecydowałam, że pójdę się umyć, ubiorę się w strój kąpielowy i pójdę przejść się plażą.
Weszłam pod prysznic, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłą wodą lejącą się na moją głowę.
Po chwili usłyszałam pukanie do łazienki.
-Świetnie wyglądasz. –Powiedział Niall zza drzwi.
-Co!? –Krzyknęłam przestraszona.
-Widzę Cię. Chociaż tak mogę zaspokoić moje pragnienie Ciebie.
-Co ty robisz?
-Nic. Po prostu kiedyś podczas imprezy zamontowałem tam kamerkę, żeby śmiać się z ludzi, którzy tam wchodzili.
-Jesteś okropny. Przestań! –Krzyknęłam i zakryłam się ręcznikiem.
-Wcale nie. –Powiedział, po czym prawdopodobnie odszedł, bo już go nie słyszałam.
Przestraszona ubrałam się w strój kąpielowy, włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki. Cały czas nie wiedziałam, gdzie mój pokój, więc pomimo tego, że się bałam, weszłam do pokoju, który jak przypuszczałam był, Nialla.
-Jesteś tu?- Kiedy przekroczyłam drzwi, zamknęły się one, a zza nich wyszedł Niall.
-Ślicznie wyglądasz księżniczko.
-Gdzie jest mój pokój? –Zapytałam nerwowo.
-Możesz spać u mnie.
-Dzięki, nie skorzystam.
-Szkoda. Fajnie by było. –Opuścił głowę. –Gdzie idziesz? –Spytał.
-Hmm? –Nie usłyszałam blondyna.
-Chyba nie będziesz spać w stroju kąpielowym?
-Chciałam przejść się po plaży. –Odpowiedziałam.
-Idę z Tobą.
-Wolę sama.
-Nie pozwolę ci. W tych godzinach na plaży kręci się na plaży dużo pijanych mężczyzn.
-No i? –Udawałam, że mnie to nie obchodzi.
-Nie boisz się? –Zapytał zdziwiony.
-Nie bardziej niż Ciebie. –Przyznałam się.
-Boisz się mnie?
-Wiesz, poznaliśmy się dzisiaj, a ty już zdążyłeś mi grozić, dwa razy zamknąć w pomieszczeniu sam na sam z Tobą, oraz chciałeś mnie pocałować po dziesięciu minutach znajomości. Wcale mnie nie przestraszyłeś.
-Przepraszam, ale nie wiesz, jak kobiety działają na mężczyzn. I to jeszcze takie. –Popatrzył się na moje nogi, piersi i oczy.
Nic nie odpowiedziałam. Sama nie wiem, czemu ale przestałam się go bać.
-To, mogę z Tobą iść? –Zapytał proszącym wzrokiem.
-No dobra. –Powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Kiedy wychodziłam, czułam jego wzrok na moich pośladkach.
Po chwili, odnalazłam swój pokój. Odłożyłam na łóżko ręcznik, rzeczy, które miałam dziś na sobie i wzięłam klapki. Po chwili Niall stał w progu mojego pokoju. Ubrany jedynie w plażowe spodnie do kolan. Zrobiłam zdziwione oczy.
-Hah, co Cię tak zdziwiło? Jeżeli nie widziałaś jeszcze nigdy chłopaka bez koszulki, to będziesz miała poważny problem, gdy wybierzesz się kiedyś w ciągu dnia na plażę.
Nic nie odpowiedziałam. Przypatrywałam się cały czas jego mięśniom, dotychczas niewidocznym. No, wyglądał nieziemsko.
-Widzę, że nie gardzisz wyglądem, więc czemu wybrałeś sobie akurat mnie? Przecież możesz mieć każdą.
-Ty jesteś inna. Może i mogę mieć każdą, ale oprócz Ciebie. Te tutaj, to puste laleczki, które patrzą tylko na to jak chłopak wygląda. A ty jesteś inna. Nieprzewidywalna.
Uśmiechnęłam się. Nigdy nie lubiłam być porównywana do innych.
Cały czas oglądałam jego ciało. Naprawdę, chciałabym go dotknąć, ale on mógłby uznać to za jakiś znak, więc wolę nie ryzykować.
-Idziemy?
-Pewnie. –Uśmiechnął się.
Wychodząc z pokoju, nie mogłam się powstrzymać i otarłam się o jego ciało. Takie delikatne, ciepłe. Boskie.
Kontem oka widziałam, jak zaśmiał się pod nosem, gdy to zrobiłam, ale wolałam udawać, że nic się nie stało.
Idąc plażą rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Niall był zupełnie inny, niż kiedy się poznaliśmy. W pewnym momencie zauważyłam paru pijanych mięśniaków. Szli w naszą stronę, przeklinali. Przestraszyłam się.
-Spokojnie, nie denerwuj się. –Powiedział Niall i złapał mnie za rękę.
Nie puściłam, nie szarpałam się. To dało mi otuchy.
Kiedy przechodzili koło nas, jeden z nich spojrzał na mnie i ze strachu położyłam głowę na ramieniu Nialla. On uśmiechnął się, objął mnie w pasie i pozwolił rozkoszować się ciepłem jego ciała.
Kiedy już nas minęli, odetchnęłam głęboko i szepnęłam blondynowi na ucho:
-Dziękuję.
Mimo tego, że już się nie bałam, nie puściłam Nialla. Nadal szliśmy przytuleni, trzymając się za rękę. Tak było również w drodze powrotnej.
Kiedy wróciliśmy do domu, obydwoje nie przebierając się w piżamę, poszliśmy spać.
W pewnym momencie obudził mnie jakiś trzask. Przestraszona otworzyłam oczy i zobaczyłam błyski za oknem. Burza. Zawsze bałam się burz. Są takie… straszne. Kiedy byłam mała i się bałam, szłam do pokoju rodziców i spałam razem z nimi. Ale teraz jestem sama… z Niallem.
Spróbowałam zasnąć, ale nie umiałam. Męczyłam się z tym przez godzinę, aż w końcu postanowiłam, że pójdę się napić. Ubrałam szlafrok i po cichu, żeby nie obudzić blondyna zeszłam na dół, do kuchni. Kiedy nalewałam wodę, ktoś złapał mnie za biodra. Odwróciłam się. Za mną stał niebieskooki.
-Niall, puść mnie.
-Nie mogę. –Powiedział i zaczął rozwiązywać mi pasek od szlafroka.
W tym momencie usłyszeliśmy głośny huk.
Tak się przestraszyłam, że wypuściłam z ręki szklankę, kalecząc nasze stopy. Na ziemi było pełno wody, szkła i krwi.
-O boże. Przepraszam! –Krzyknęłam i zabrałam się do sprzątania.
-Zostaw to. Połóż się, ja posprzątam.
-Ale, kiedy… -Niall mi przerwał.
-Idź.
-Nie zasnę. –Przyznałam się.
-Czemu?
-Boje się burzy.
-Naprawdę?
-Noo. –Lekko się zawstydziłam.
-To idź do mnie. Tam nic nie słychać.
-Naprawdę? A co z Tobą? –Byłam ciekawa, czy będzie chciał spać ze mną.
-Pewnie nie pozwolisz mi spać koło Ciebie, więc wezmę sobie koc i położę się tutaj. –Wskazał na kanapę.
-No, co ty. Będzie ci niewygodnie.
-Trudno. Czasem trzeba się poświęcać.
-Nie ma mowy. –Powiedziałam, złapałam go za rękę i zaprowadziłam do jego pokoju. Kiedy już weszliśmy, rzuciłam go na łóżko, po czym zdjęłam szlafrok i położyłam się koło niego.
-Jesteś pewna?
-Ufam ci. Mam nadzieję, że nic nie zrobisz. –Powiedziałam, po czym przykryłam nas pościelą. Zasnęłam bez problemu, po ok. 10 minutach.
W nocy było mi zimno, więc zaczęłam się trząść. Niall chyba to poczuł, bo gdy odwróciłam się w jego stronę, objął mnie ramieniem i przytulił. Skuliłam się i schowałam głowę pod jego szyją. Tak też zasnęliśmy.



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Cz.1

Czekam na pociąg. Czuję, że mi zimno, ale nie mam, co na siebie włożyć. Odkąd mój ojciec został oskarżony o kradzież i wyrzucono go z pracy, za którą utrzymywał mnie i mojego małego brata, Jack’a, nie mamy, za co żyć. Ja - chociaż powinnam uczyć się do matury, która zbliżała się wielkimi krokami, harowałam od rana do nocy, by starczyło nam, chociaż na jedzenie i jakieś ubrania. Na szczęście, jest już po i z tego, co wiem- zdałam. Niestety, dalej muszę pracować i tak nie zawsze mamy wszystkie potrzebne rzeczy. Zależy od tego ile zarobię. A gdzie pracuję? W różnych miejscach. U mamy mojej przyjaciółki, w piekarni, zbieram śmieci na ulicach, opiekuję się dziećmi, chodzę staruszkom na zakupy. Naprawdę nie jestem zadowolona z tego, co robię, ale to jest jedyny sposób. I sama nie wiem, jakim cudem, ale jakoś udaje mi się wyglądać ładnie i schludnie. Chodzi o to, że nie chodzę w brudnych, potarganych włosach z odrostami, nie mam dziurawych zębów, brudnych ciuchów itd. Raczej wyglądam przeciętnie. Mam brązowe włosy do piersi, zielone oczy, ciemną karnację i ogólnie nie wyglądam jak na kogoś, kto codziennie musi zmagać się z przeżyciem kolejnego dnia. Tak przynajmniej mówi Eleanor, moja przyjaciółka, ta, u której mamy pracuję w piekarni.
Widzę, że pociąg się zbliża. Nie mogę się doczekać, aż wejdę do środka i się ogrzeję. No właśnie. Niby taka biedna, a skąd mam kasę i dokąd jadę? Otóż moja mama, która rozwiodła się z tatą parę lat temu, teraz mieszka w Cardiff, w Anglii ze swoim nowym mężem i jego synem. Do taty się nie odzywa, ale bardzo często do mnie dzwoni i proponuje żebym przyjechała z Jack’ iem i że opłaci nam podróż. Nie chciałam się zgodzić, wiedziałam, że ojciec się załamie i będzie jeszcze więcej pić, ponieważ jest alkoholikiem. W końcu, po roku uległam mamie i powiedziałam, że przyjadę na wakacje, ale Jack’a zostawiłam w domu. Stwierdziłam, że jest jeszcze za mały i gdy tylko zobaczy mamę, nie będzie chciał wracać do domu. No i jeszcze te luksusy. Ten jej mąż jest bardzo bogaty, i gdy tylko wzięli ślub, kupili wille niedaleko plaży. Mama przesłała mi kiedyś jej zdjęcie. No, muszę przyznać, że wygląda naprawdę niezwykle. A swoją drogą jestem ciekawa…
- Dalej, dalej! –Ktoś, kto stał za mną zaczął się na mnie pchać. Odwróciłam się i spiorunowałam wzrokiem tego gościa. Po chwili zobaczyłam, że ludzie już wsiadają do pociągu. Podniosłam moją walizkę i weszłam do pociągu. Odszukałam na bilecie mój przedział i bez problemu dotarłam na miejsce. Kiedy już usiadłam, wyjęłam słuchawki. Dostałam je na urodziny od Eleanor. Są śliczne, niebieskie w białe kropki. Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Próbowałam sobie przypomnieć, o czym myślałam, zanim wsiadłam do pociągu. Aha, teraz już pamiętam. Byłam ciekawa, jaki jest ten chłopak. Pewnie jakiś wymądrzały laluś, bo przecież z bogatej rodziny. Najbardziej denerwowało mnie to, że kiedy zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że do niej przyjadę, powiedziała, „że się cieszy i że będę miała fajne towarzystwo, bo ten chłopak jest w moim wieku i jest bardzo uroczy i przystojny.” Kolejna rzecz, która denerwuje mnie w mojej mamie. Zawsze twierdziła, że powinnam mieć chłopaka, a skoro go nie szukam, to ona mi pomoże. W tym momencie drzwi do przedziału otworzyły się i wszedł kontroler. Wyjęłam bilet i nawet nie patrząc na niego, podałam mu. Kiedy już wyszedł, ponownie zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek mojej komórki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz. „Mama dzwoni”. Odebrałam i ziewając powiedziałam:
-Haloo?
-Cześć córuś, gdzie jesteś?
-Nie wiem. Gdzie jesteśmy? –Zapytałam się kobiety siedzącej naprzeciwko mnie.
-Właśnie wyjechaliśmy z Londynu. –Brzmiała odpowiedź.
-No mamo, wyjechaliśmy z Londynu. –Odezwałam się do telefonu.
-Już? Ojeju, to za niecałe pół godziny będziecie w Cardiff! Zaraz powiem Niallowi, żeby wyjechał po Ciebie na peron!
-Niallowi? –Nie wiedziałam, kto to.
-No, synowi Paula.
Aha. To ten laluś.
-A ty nie możesz przyjechać? –Zapytałam zawiedziona, że pierwszą osobą, jaką zobaczę, będzie nieznany mi chłopak, z którym mam spędzić resztę wakacji.
-Nie mogę. Jedziemy, z Paulem do miasta, pozałatwiać parę spraw.
-Aha… A długo tam będziecie?
-Niestety, ale prawdopodobnie cały dzień. Ale spokojnie, będziesz z Niallem. On jest bardzo miły i opiekuńczy, wiem, że się dogadacie.
-Mamo…
-No dobrze, dam ci spokój, ale pamiętaj, że macie być w domu. Chciałabym po prostu, żebyście dzisiaj jeszcze nie wychodzili. Najpierw musisz ich poznać.
-Dobra.. –Powiedziałam. Chciałam jak najszybciej skończyć.
-Dobrze, widzę, że już nie chcesz rozmawiać. To w takim razie ja już kończę, a Niall zaraz wyjedzie.
-Dobrze, pa.
Uff. Nareszcie skończyła. Te rozmowy z mamą są okropne. Zawsze ich unikałam.
Sięgnęłam po picie i wzięłam wielkiego łyka. Następnie zjadłam chleb z dżemem i nawet nie zauważyłam, jak dojechałam do Cardiff.
Wzięłam mój bagaż i powoli szłam w stronę wyjścia. Obejrzałam się jeszcze, czy przypadkiem czegoś nie zostawiłam i pewna, że nie, wyszłam z pociągu. Oślepiło mnie słońce. Wszyscy tu nosili krótkie rękawy i okulary. W porównaniu z Krakowem, skąd wyjechałam, było tu naprawdę upalnie. Ruszyłam w stronę ławki, na której zamierzałam poczekać na Nialla i usiadłam na niej. Zdjęłam sweter i zostałam w białej bluzce na ramiączkach. Chętnie zdjęłabym też czarne rurki, ale mam pod nimi tylko majtki. Związałam włosy w luźnego koka i zaczęłam bawić się wsuwką. W pewnym momencie padł na mnie jakiś cień. Zobaczyłam niebieskookiego blondyna w szaro- zielonych spodniach do kolan i białej bluzce. Na głowie miał czerwoną czapkę z daszkiem z napisem NY.
-Cześć, to ty jesteś Susan?
-Tak.
-Moje imię chyba znasz?
-Yhym.
To idziemy do samochodu? –Zapytał.
-Ok.
Hmm. Interesująca rozmowa- pomyślałam.
Po drodze widziałam jak wszystkie dziewczyny wlepiały oczy w Nialla. I co dziwne- wcale tego nie ukrywały!
Kiedy doszliśmy, blondyn wziął mój bagaż i powiedział, żebym usiadła z przodu, koło niego.
-Twoja mama mówiła, że jesteś śliczna, ale uprzedziła, że aż tak! –Odezwał się po chwili jazdy.
-Hah. Co jest ładne? Moje krzywe zęby? Grube nogi?
-Przestań. Wcale tak nie jest. Jesteś śliczna. –Powiedział, kładąc rękę na moim udzie. Popatrzyłam się na niego i zdjęłam jego rękę z mojej nogi. Uśmiechnął się. Zdziwiłam się i lekko przestraszyłam. Czy to jakiś zboczeniec? –Pomyślałam.
Resztę drogi przejechaliśmy bez słów. Dopiero kiedy wysiadłam, powiedziałam:
-Jaki śliczny dom.
Naprawdę był ładny. Cały biały, w czarne paski. Z basenem, ogrodem itd. A tuż za nim znajdowały się drzewa, wydmy i plaża.
Cudowny widok.
Niall bez słowa podał mi walizkę i otworzył drzwi. Kiedy weszłam, zapachniało świeżością i kwiatami. Wszędzie były czarne meble, szklane figurki, obrazy i bukiety róż.
-Daj walizkę. Zaniosę ją do Twojego pokoju, a ty usiądź sobie na kanapie. –Powiedział, wskazując na czerwony mebel przy fortepianie.
Kiedy Niall poszedł zanieść moją walizkę, usiadłam i zaczęłam się rozglądać.
-Chcesz coś pić? –Zapytał, gdy wrócił. –Mogę zrobić lemoniadę.
-Ok, chętnie. –Uśmiechnęłam się.
Po chwili podszedł do mnie podając szklankę.
Wzięłam łyka, ale kontem oka widziałam, że Niall patrzy na mnie.
Kiedy skończyłam pić, odstawiłam szklankę na stolik stojący przede mną i popatrzyłam się na blondyna. On również mi się przyglądał. Uśmiechnął się, odstawił swoją szklankę koło mojej i przejechał opuszkiem palca po moim policzku, co przyprawiło mnie o dreszcze.
-Naprawdę jesteś śliczna. –Powiedział.
Uśmiechnęłam się.
Powoli nachylił się w moją stronę.