poniedziałek, 10 czerwca 2013

Cz.1

Czekam na pociąg. Czuję, że mi zimno, ale nie mam, co na siebie włożyć. Odkąd mój ojciec został oskarżony o kradzież i wyrzucono go z pracy, za którą utrzymywał mnie i mojego małego brata, Jack’a, nie mamy, za co żyć. Ja - chociaż powinnam uczyć się do matury, która zbliżała się wielkimi krokami, harowałam od rana do nocy, by starczyło nam, chociaż na jedzenie i jakieś ubrania. Na szczęście, jest już po i z tego, co wiem- zdałam. Niestety, dalej muszę pracować i tak nie zawsze mamy wszystkie potrzebne rzeczy. Zależy od tego ile zarobię. A gdzie pracuję? W różnych miejscach. U mamy mojej przyjaciółki, w piekarni, zbieram śmieci na ulicach, opiekuję się dziećmi, chodzę staruszkom na zakupy. Naprawdę nie jestem zadowolona z tego, co robię, ale to jest jedyny sposób. I sama nie wiem, jakim cudem, ale jakoś udaje mi się wyglądać ładnie i schludnie. Chodzi o to, że nie chodzę w brudnych, potarganych włosach z odrostami, nie mam dziurawych zębów, brudnych ciuchów itd. Raczej wyglądam przeciętnie. Mam brązowe włosy do piersi, zielone oczy, ciemną karnację i ogólnie nie wyglądam jak na kogoś, kto codziennie musi zmagać się z przeżyciem kolejnego dnia. Tak przynajmniej mówi Eleanor, moja przyjaciółka, ta, u której mamy pracuję w piekarni.
Widzę, że pociąg się zbliża. Nie mogę się doczekać, aż wejdę do środka i się ogrzeję. No właśnie. Niby taka biedna, a skąd mam kasę i dokąd jadę? Otóż moja mama, która rozwiodła się z tatą parę lat temu, teraz mieszka w Cardiff, w Anglii ze swoim nowym mężem i jego synem. Do taty się nie odzywa, ale bardzo często do mnie dzwoni i proponuje żebym przyjechała z Jack’ iem i że opłaci nam podróż. Nie chciałam się zgodzić, wiedziałam, że ojciec się załamie i będzie jeszcze więcej pić, ponieważ jest alkoholikiem. W końcu, po roku uległam mamie i powiedziałam, że przyjadę na wakacje, ale Jack’a zostawiłam w domu. Stwierdziłam, że jest jeszcze za mały i gdy tylko zobaczy mamę, nie będzie chciał wracać do domu. No i jeszcze te luksusy. Ten jej mąż jest bardzo bogaty, i gdy tylko wzięli ślub, kupili wille niedaleko plaży. Mama przesłała mi kiedyś jej zdjęcie. No, muszę przyznać, że wygląda naprawdę niezwykle. A swoją drogą jestem ciekawa…
- Dalej, dalej! –Ktoś, kto stał za mną zaczął się na mnie pchać. Odwróciłam się i spiorunowałam wzrokiem tego gościa. Po chwili zobaczyłam, że ludzie już wsiadają do pociągu. Podniosłam moją walizkę i weszłam do pociągu. Odszukałam na bilecie mój przedział i bez problemu dotarłam na miejsce. Kiedy już usiadłam, wyjęłam słuchawki. Dostałam je na urodziny od Eleanor. Są śliczne, niebieskie w białe kropki. Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Próbowałam sobie przypomnieć, o czym myślałam, zanim wsiadłam do pociągu. Aha, teraz już pamiętam. Byłam ciekawa, jaki jest ten chłopak. Pewnie jakiś wymądrzały laluś, bo przecież z bogatej rodziny. Najbardziej denerwowało mnie to, że kiedy zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że do niej przyjadę, powiedziała, „że się cieszy i że będę miała fajne towarzystwo, bo ten chłopak jest w moim wieku i jest bardzo uroczy i przystojny.” Kolejna rzecz, która denerwuje mnie w mojej mamie. Zawsze twierdziła, że powinnam mieć chłopaka, a skoro go nie szukam, to ona mi pomoże. W tym momencie drzwi do przedziału otworzyły się i wszedł kontroler. Wyjęłam bilet i nawet nie patrząc na niego, podałam mu. Kiedy już wyszedł, ponownie zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek mojej komórki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz. „Mama dzwoni”. Odebrałam i ziewając powiedziałam:
-Haloo?
-Cześć córuś, gdzie jesteś?
-Nie wiem. Gdzie jesteśmy? –Zapytałam się kobiety siedzącej naprzeciwko mnie.
-Właśnie wyjechaliśmy z Londynu. –Brzmiała odpowiedź.
-No mamo, wyjechaliśmy z Londynu. –Odezwałam się do telefonu.
-Już? Ojeju, to za niecałe pół godziny będziecie w Cardiff! Zaraz powiem Niallowi, żeby wyjechał po Ciebie na peron!
-Niallowi? –Nie wiedziałam, kto to.
-No, synowi Paula.
Aha. To ten laluś.
-A ty nie możesz przyjechać? –Zapytałam zawiedziona, że pierwszą osobą, jaką zobaczę, będzie nieznany mi chłopak, z którym mam spędzić resztę wakacji.
-Nie mogę. Jedziemy, z Paulem do miasta, pozałatwiać parę spraw.
-Aha… A długo tam będziecie?
-Niestety, ale prawdopodobnie cały dzień. Ale spokojnie, będziesz z Niallem. On jest bardzo miły i opiekuńczy, wiem, że się dogadacie.
-Mamo…
-No dobrze, dam ci spokój, ale pamiętaj, że macie być w domu. Chciałabym po prostu, żebyście dzisiaj jeszcze nie wychodzili. Najpierw musisz ich poznać.
-Dobra.. –Powiedziałam. Chciałam jak najszybciej skończyć.
-Dobrze, widzę, że już nie chcesz rozmawiać. To w takim razie ja już kończę, a Niall zaraz wyjedzie.
-Dobrze, pa.
Uff. Nareszcie skończyła. Te rozmowy z mamą są okropne. Zawsze ich unikałam.
Sięgnęłam po picie i wzięłam wielkiego łyka. Następnie zjadłam chleb z dżemem i nawet nie zauważyłam, jak dojechałam do Cardiff.
Wzięłam mój bagaż i powoli szłam w stronę wyjścia. Obejrzałam się jeszcze, czy przypadkiem czegoś nie zostawiłam i pewna, że nie, wyszłam z pociągu. Oślepiło mnie słońce. Wszyscy tu nosili krótkie rękawy i okulary. W porównaniu z Krakowem, skąd wyjechałam, było tu naprawdę upalnie. Ruszyłam w stronę ławki, na której zamierzałam poczekać na Nialla i usiadłam na niej. Zdjęłam sweter i zostałam w białej bluzce na ramiączkach. Chętnie zdjęłabym też czarne rurki, ale mam pod nimi tylko majtki. Związałam włosy w luźnego koka i zaczęłam bawić się wsuwką. W pewnym momencie padł na mnie jakiś cień. Zobaczyłam niebieskookiego blondyna w szaro- zielonych spodniach do kolan i białej bluzce. Na głowie miał czerwoną czapkę z daszkiem z napisem NY.
-Cześć, to ty jesteś Susan?
-Tak.
-Moje imię chyba znasz?
-Yhym.
To idziemy do samochodu? –Zapytał.
-Ok.
Hmm. Interesująca rozmowa- pomyślałam.
Po drodze widziałam jak wszystkie dziewczyny wlepiały oczy w Nialla. I co dziwne- wcale tego nie ukrywały!
Kiedy doszliśmy, blondyn wziął mój bagaż i powiedział, żebym usiadła z przodu, koło niego.
-Twoja mama mówiła, że jesteś śliczna, ale uprzedziła, że aż tak! –Odezwał się po chwili jazdy.
-Hah. Co jest ładne? Moje krzywe zęby? Grube nogi?
-Przestań. Wcale tak nie jest. Jesteś śliczna. –Powiedział, kładąc rękę na moim udzie. Popatrzyłam się na niego i zdjęłam jego rękę z mojej nogi. Uśmiechnął się. Zdziwiłam się i lekko przestraszyłam. Czy to jakiś zboczeniec? –Pomyślałam.
Resztę drogi przejechaliśmy bez słów. Dopiero kiedy wysiadłam, powiedziałam:
-Jaki śliczny dom.
Naprawdę był ładny. Cały biały, w czarne paski. Z basenem, ogrodem itd. A tuż za nim znajdowały się drzewa, wydmy i plaża.
Cudowny widok.
Niall bez słowa podał mi walizkę i otworzył drzwi. Kiedy weszłam, zapachniało świeżością i kwiatami. Wszędzie były czarne meble, szklane figurki, obrazy i bukiety róż.
-Daj walizkę. Zaniosę ją do Twojego pokoju, a ty usiądź sobie na kanapie. –Powiedział, wskazując na czerwony mebel przy fortepianie.
Kiedy Niall poszedł zanieść moją walizkę, usiadłam i zaczęłam się rozglądać.
-Chcesz coś pić? –Zapytał, gdy wrócił. –Mogę zrobić lemoniadę.
-Ok, chętnie. –Uśmiechnęłam się.
Po chwili podszedł do mnie podając szklankę.
Wzięłam łyka, ale kontem oka widziałam, że Niall patrzy na mnie.
Kiedy skończyłam pić, odstawiłam szklankę na stolik stojący przede mną i popatrzyłam się na blondyna. On również mi się przyglądał. Uśmiechnął się, odstawił swoją szklankę koło mojej i przejechał opuszkiem palca po moim policzku, co przyprawiło mnie o dreszcze.
-Naprawdę jesteś śliczna. –Powiedział.
Uśmiechnęłam się.
Powoli nachylił się w moją stronę.

2 komentarze: